Artystyczny miszmasz

Lepiej tu się bawić, niż jeść. Obiekt – nowa „jadłodajnia i zabawialnia” w podziemiach Zachęty – zachęca raczej ofertą kulturalną niż kuchnią. Sale mają wiele zakamarków, wnęk, korytarzyków, dzięki czemu panuje tu klubowa atmosfera

Publikacja: 20.12.2007 17:42

Artystyczny miszmasz

Foto: Rzeczpospolita

Obiekt znacznie bardziej pasuje do galerii sztuki współczesnej niż wcześniej działające przy Zachęcie napuszone i drogie restauracje. Ściany są teraz na czasie – betonowe, a oświetlają je lampy w najróżniejszym stylu. We wnętrzu poustawiano tu meble art déco, ale i fotele kinowe. W menu artystycznym są tu „slajdówki”, czyli prezentacje prywatnych archiwów zdjęciowych artystów, pokazy filmowe, wieczory literackie, noce poetów, koncerty, a także dni ciucha (targi ubraniowe dla dorosłych) i dni ciuszka (targi używanych ubrań dziecięcych). W menu kulinarnym równie bogato. Śledź, indyjskie samosy, sałatka grecka, zupa gulaszowa i kaczka po staropolsku obok quiche lorraine. Niestety, to coś więcej niż artystyczny nieład. To brak koncepcji. Przy tym kucharz gotuje raczej słabo.

Owszem, sałatka „Między słowami” (21 zł) była dopieszczona – suszone pomidory pokrojone w cienkie paseczki, plastry sera brie obłożone ziołami i misternie ułożone na liściach sałaty lodowej i rukoli wymieszanej z orzechami i pomidorkami, ale już dressingiem był... sam olej z pestek dyni (bez przypraw i dodatków!). Mało.

W przekładańcu z bakłażana (20 zł) ujął mnie sos balsamico zredukowany do syropu, słodki, gęsty. Warzywa zostały jędrne, ale krowi „oscypek” był tłusty i dominował w daniu.

Oryginalna zupa saldo verde (10 zł) z przetartych ziemniaków i warzyw doprawionych indyjskimi przyprawami i okraszonych kawałeczkami kabanosa po dwóch łyżkach stawała się nudna. Quiche lorraine podano w formie dwóch babeczek – w nadzieniu było stanowczo zbyt dużo pora.

Zjadłam jeszcze blok czekoladowy (7 zł), czyli mieszankę czekolady, bakalii i chyba mleka w proszku. To było przeżycie sentymentalne – blok przypominał słodycze z czasów mojego dzieciństwa. Było to właściwie jedyne moje uniesienie kulinarne w Obiekcie. Gdy wychodziłam, natknęłam się na próbę wyraźnie ambitnej sztuki (pan leżał, pani wolno wychodziła). Tak, to miejsce o dużej artystycznej energii. Może lepiej serwować tu tylko kanapki? Albo zrealizować kulinarny z prawdziwego zdarzenia.

Jedzenie: 2,5

Atmosfera: 4

Obsługa: 4

Skala: 1 – 5

? Obiekt, podziemia Galerii Zachęta, pl. Małachowskiego 3, czynne od niedz. do czw. w godz. 12 – 1, w pt. i sob. od godz. 12 do ostatniego gościa, www.obiekt.blog.pl; można płacić kartą

Obiekt znacznie bardziej pasuje do galerii sztuki współczesnej niż wcześniej działające przy Zachęcie napuszone i drogie restauracje. Ściany są teraz na czasie – betonowe, a oświetlają je lampy w najróżniejszym stylu. We wnętrzu poustawiano tu meble art déco, ale i fotele kinowe. W menu artystycznym są tu „slajdówki”, czyli prezentacje prywatnych archiwów zdjęciowych artystów, pokazy filmowe, wieczory literackie, noce poetów, koncerty, a także dni ciucha (targi ubraniowe dla dorosłych) i dni ciuszka (targi używanych ubrań dziecięcych). W menu kulinarnym równie bogato. Śledź, indyjskie samosy, sałatka grecka, zupa gulaszowa i kaczka po staropolsku obok quiche lorraine. Niestety, to coś więcej niż artystyczny nieład. To brak koncepcji. Przy tym kucharz gotuje raczej słabo.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką