Klocki lego to system modułów. Można je łatwo łączyć za pomocą wypustek i gniazd. To właśnie prostota ich działania jest tak wspaniała. Tylko sześć klocków 2 x 4 to ponad 915 milionów kombinacji. Dokładnie 915 103 765. Ważne jest także, że produkuje się je seryjnie (więc łatwo i tanio). Są estetyczne i trwałe. A niesprzedane firma przerabia na nowe. Uczą kreatywności, rozwijają wyobraźnię i zdolności manualne. Mając pudełko klocków, każdy, nie tylko dziecko, może stworzyć niemal wszystko.
W tym roku dzieci Zachodu, te które właśnie kończą 50 lat, mogą powiedzieć, że wychowały się na lego. Ja i moi rówieśnicy w Polsce mogą najwyżej powspominać czasy PRL, gdy lego, tak jak coca- cola, były obiektem westchnień. Kupowało się je w Peweksie, przywoziło z zagranicy. Pamiętam podróbki z byle jakiego plastiku, w szaroburych kolorach, które nie zawsze pasowały jeden do drugiego.
Teraz to oczywiste, że dają się połączyć, raz złożone trzymają się razem, a wszystkie czerwone czy żółte elementy mają ten sam odcień. Gdy po raz pierwszy, na przełomie lat 60. i 70., zobaczyłam oryginalne, był to dla mnie kulturowy szok, znacznie większy niż pierwszy łyk coli (wydawało mi się, że ma posmak mydła). Mało tego, te sprzed lat idealnie pasują do kupionych dzisiaj. Nie ma się co dziwić, są produkowane według tych samych szablonów z dokładnością jednej tysięcznej milimetra! Mogę też o nich powiedzieć, jako mama ich dorosłych już dzisiaj entuzjastów, że są praktyczne. Prałam je, zawiązane w bawełnianym worku w pralce. Koleżanka miała inny sposób – płukała w wannie z płynem do mycia naczyń.
Nie do wiary, co można zrobić z worka klocków. Wstukując w internetową wyszukiwarkę „lego art”, odkrywamy równoległy świat z klocków. Jest w nim wszystko: zwierzęta, naturalnej wielkości samochody i figury postaci historycznych, polityków i ludzi mediów, budowle i całe miasta. Wstęga Möbiusa, trójwymiarowe repliki rysunków M. C. Eschera i obrazów Van Gogha. Jest też mnóstwo projektów religijnych. Wrażenie robi kościół w Abston z 1200 figurkami wiernych. I ilustracje (ponad 3 tysiące) do Biblii teologa Brendana Powella Smitha. Ksiądz z Per Wild w Szwecji ogłosił wśród parafian zbiórkę klocków, z których planuje ułożyć figurę Jezusa (rzecz jasna naturalnej wielkości). Potrzeba na nią ok. 20 tysięcy klocków. Plastikowy Jezus stanie w centrum miasteczka i będzie wyłącznie z białych elementów. Pomysłodawca uważa, że żaden inny kolor nie byłby w dobrym guście i cieszy się, że z daleka figura będzie wyglądała na marmurową.
Wśród lego-rzeźbiarzy prym wodzi jednak Natan Sawaya, którego wystawa „The Art of the Brick” objeżdża właśnie muzea Ameryki, tournée potrwa do 2010 r. Na wystawie nie zobaczymy mostu Brooklińskiego ani misia polarnego, typowych dzieł Sawai, ale prace aspirujące do miana sztuki. Nie ma jednak co owijać w bawełnę, bliżej im do kiczu.