Mao, który pochodził ze wsi Shaoshan w Hunanie, nie mógł żyć bez tych nieco tłustych, ale niezwykle aromatycznych kawałków boczku, które dosłownie rozpływają się w ustach. Kuchnia hunańska nie ustępuje ostrością syczuańskiej, więc i w maoistowskiej wieprzowinie pełno jest czerwonych papryczek, które tak kochał Przewodniczący.

Jego osobisty kucharz Dong Linfa wspominał parę lat temu na łamach chińskiej prasy, że musiał podawać wieprzowinę w czerwonym sosie co najmniej dwa razy w miesiącu.

Wielu Hunańczyków wierzy, że danie to jest wyjątkowo zdrowe - ponoć wzmacnia mózg i polepsza cerę. Sam nie wiem... Trzeba byłoby spytać tych, którzy lepiej znali Przewodniczącego.