Afrykańskie inspiracje w modzie pojawiają się co kilka sezonów. W tym też. Niektórzy kreatorzy wracają do nich z maniackim uporem – Wolf-gang Joop w Wunderkind, Etro, Cavalli, Jean-Paul Gaultier, nawet Japończyk Junya Watanabe.
[srodtytul]Kariera poprzez sztukę[/srodtytul]
Znamienne – czarną modę imitują biali. Jakoś nie widać na wybiegach kreacji z gorącego kontynentu – a przecież powstają. Zapewne to się zmieni. Afryce sprzyja klimat polityczny. Nie chodzi tylko o sukces Baracka Obamy. Zanim pierwszy czarnoskóry mężczyzna został prezydentem USA, w sztuce i modzie krok po kroku dokonywała się czarna rewolucja.
Do dziś mam w pamięci mocne wrażenia z pierwszego wyjazdu do Tunezji w latach 90. Falujący z upału pejzaż. Barwy, zapachy, smaki i dźwięki – wszystko różniło się od tego, co znałam. Zaczęłam okręcać się chustą zamiast spódnicy, zmieniłam kolorystykę ciuchów. W samolocie powrotnym kobiety miały włosy zaplecione w setki warkoczyków. Tak czarna egzotyka przenikała do Europy. W wersji popularnej.
Bieżąca dekada to boom afrykańskiej plastyki. Przełom dokonał się w 2002 roku, kiedy to kuratorem 11. Documenta w Kassel – obok Wenecji najważniejszego na świecie przeglądu najnowszej sztuki – został Okwui Enwezor. Urodzony w Nigerii politolog – poeta, entuzjasta rodzimej kultury, organizator Biennale Sztuki w Johannesburgu.