Reklama

Historia we wszystkich językach świata

Oto bajka, którą czytać może każdy niezależnie od wieku i miejsca zamieszkania. Napisana w języku zrozumiałym od pradziejów: całą historię zawarto nie w słowach lecz w obrazach.

Publikacja: 05.09.2009 18:38

Historia we wszystkich językach świata

Foto: Rzeczpospolita

Temat opowieści, jak na bajkę dla dzieci, też niebanalny. Rzecz o kradzieży tortu i pogoni za złodziejami.

Na pierwszej stronie widzimy panią i pana Psytulińskich. Pracują w ogrodzie. Na stole czeka na nich, lub na ich gości, piękny tort. Tort ten znika już na drugiej karcie opowieści - zostaje porwany przez dwie paskudne, czarne myszy. W tym momencie zaczyna się wartka, wielowątkowa, pełna zaskakujących przygód akcja. Psytulińscy gonią złodziei, a czytelnik-oglądacz wraz z nimi szukając wzrokiem zagubionego na ogromnych stronicach tortu. Zadanie ułatwia ścieżka przebiegająca przez wszystkie kartki i odmalowane na nich różne krajobrazy. Dzięki niej łatwiej poruszać się na stronie, bo ilustracje w kompozycji pasowej są wieloplanowe. Po drodze dzieje się wiele. Rodzina prosiaczków gra w karty, pani Kotka kłóci się z małpami, które psocą na potęgę, mały królik płacze, ktoś się przewraca, ktoś wpada do wody, coś dziwnego robi lis z zającem. Interpretacja tych zdarzeń i kolejność ich opowiadania - dowolna. To największa wartość kolorowej książki, w której wszystko dobrze się kończy: długość i intensywność malowanej opowieści zależy od kreatywności jej interpretatora.

„Gdzie jest tort” The Tjong-Khinga to już światowy bestseller. Jest naprawdę smaczny, polecam!

[ramka][b]„Gdzie jest tort” [/b]

The Tjong-Khing

Reklama
Reklama

Wydawnictwo EneDueRabe

Gdańsk 2009 [/ramka]

Temat opowieści, jak na bajkę dla dzieci, też niebanalny. Rzecz o kradzieży tortu i pogoni za złodziejami.

Na pierwszej stronie widzimy panią i pana Psytulińskich. Pracują w ogrodzie. Na stole czeka na nich, lub na ich gości, piękny tort. Tort ten znika już na drugiej karcie opowieści - zostaje porwany przez dwie paskudne, czarne myszy. W tym momencie zaczyna się wartka, wielowątkowa, pełna zaskakujących przygód akcja. Psytulińscy gonią złodziei, a czytelnik-oglądacz wraz z nimi szukając wzrokiem zagubionego na ogromnych stronicach tortu. Zadanie ułatwia ścieżka przebiegająca przez wszystkie kartki i odmalowane na nich różne krajobrazy. Dzięki niej łatwiej poruszać się na stronie, bo ilustracje w kompozycji pasowej są wieloplanowe. Po drodze dzieje się wiele. Rodzina prosiaczków gra w karty, pani Kotka kłóci się z małpami, które psocą na potęgę, mały królik płacze, ktoś się przewraca, ktoś wpada do wody, coś dziwnego robi lis z zającem. Interpretacja tych zdarzeń i kolejność ich opowiadania - dowolna. To największa wartość kolorowej książki, w której wszystko dobrze się kończy: długość i intensywność malowanej opowieści zależy od kreatywności jej interpretatora.

Reklama
Kultura
Festiwal Warszawa Singera, czyli dlaczego Hollywood nie jest dzielnicą stolicy
Kultura
Tajemniczy Pietras oszukał nowojorską Metropolitan na 15 mln dolarów
Kultura
1 procent od smartfona dla twórców, wykonawców i producentów
Patronat Rzeczpospolitej
„Biały Kruk” – trwa nabór do konkursu dla dziennikarzy mediów lokalnych
Kultura
Unikatowa kolekcja oraz sposoby jej widzenia
Reklama
Reklama