– Nie mam już siły użerać się z urzędnikami. Tyle razy zapowiadali, że nas stąd wyrzucą i dopięli swego. I to akurat teraz, kiedy spaliła się Jadłodajnia Filozoficzna i zaczęliśmy zbierać pieniądze na odbudowanie klubu – Krzysia Górniak, współwłaścicielka Diuny, nie kryła we wtorek rozgoryczenia. Właśnie tego dnia dowiedziała się od urzędników z Zarządu Mienia, że do 20 listopada ma opuścić lokal.
Dlaczego Diuna, której ogień nie ruszył, musi się wyprowadzić? Marcin Ochmański z Biura Prasowego ratusza wylicza powody: umowa z klubem skończyła się we wrześniu, Diuna ma 20 tys. zł długu za czynsz, a budynek stanowi zagrożenie dla życia bawiących się tam ludzi. Ochmański twierdzi też, że Górniak sama sugerowała odejście.
Tyle że żaden ekspert nie stwierdził, że Diuna zagrożenie budowlane stwarza.
– Na zatrudnienie eksperta musimy rozpisać przetarg. A to może trwać długo. Ale Diuna i Jadłodajnia to jeden budynek. Jeżeli spaliła się jego część i nadzór budowlany nakazał nam zamknąć Filozoficzną, to nikt w ratuszu nie przedłuży umowy z Diuną – mówi Ochmański.
Krzysia Górniak zaskoczona jest argumentami Ochmańskiego. Z Dobrej nie chciała odejść. A o zadłużeniu nic nie wie. – W zeszłym roku w wakacje kilka dni spóźniłam się z czynszem, bo pisma leżały w skrzynce na listy. Teraz czekaliśmy na decyzję urzędników co do naszej przyszłości. Być może naliczają nam podwójny czynsz, bo co miesiąc do tej pory płaciliśmy 5 tys. Może stąd jest te 20 tys.? Wyjaśnię to – zapowiada Górniak.