Rybka po angielsku

Fish and Chips, ul. Koszykowa 30, tel. 692 240 804, czynne od poniedziałku do piątku w godz. 10 – 22, w soboty w godz. 11 – 22, w niedziele w godz. 11 – 19, można płacić kartą Informacje dodatkowe:  • parking – nie • klimatyzacja – tak • sektor dla palących – nie • karta win – nie • menu i atrakcje dla dzieci – nie • Internet bezprzewodowy – nie

Aktualizacja: 27.08.2010 22:51 Publikacja: 27.08.2010 22:50

To miejsce działa zgodnie z założeniem jedz szybko albo bierz ze sobą

To miejsce działa zgodnie z założeniem jedz szybko albo bierz ze sobą

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Red

Kuchnia angielska, będąca przez lata w pogardzie zarówno wśród rdzennych wyspiarzy, jak i kontynentalnych Europejczyków, od jakiegoś czasu wydobywa się z marketingowego kryzysu. Pomaga jej moda na slow food, organiczną żywność czy naturalne procesy kuchenne bez wspomagaczy. No i pojawienie się fascynatów w stylu Fergusa Hendersona, promotora jedzenia od nosa do ogona, czyli bez marudzenia na podroby, ryjki, nóżki i ogonki. Jedna wizyta w jego knajpie w Londynie kompletnie zmienia postrzeganie brytyjskiej kuchni, znanej powszechnie z oklepanych hotelowych śniadań i jaj na niemiłosiernie zesmażonym bekonie, rybki z frytkami, rozmaitych pajów i puddingów.

Niestety w Warszawie o porządnej wersji brytyjskiej wyżerki można tylko pomarzyć. Niemniej jednak spieszę donieść wielbicielom wyspiarskiego stylu życia, jedzenia i picia, że i tu pojawiło się miejsce serwujące prawdziwy fish and chips.

Knajpka to miniaturowej wielkości pomieszczenie z kontuarem. W zasadzie nie ma gdzie usiąść i gdyby nie dwa małe stoliki na zewnątrz, trzeba by zadowolić się daniem na wynos. To zresztą też jak najbardziej zgodne z założeniem tego typu kuchni – jedz szybko albo bierz ze sobą. Już z zewnątrz widać, że twórcy tego miejsca spędzili jakiś czas za morzem. Być może barek stworzyli z tęsknoty za jedzeniem powszednim polskich emigrantów po drugiej stronie kanału La Manche – niedrogim, nieskomplikowanym, sycącym i wreszcie smacznym, choć pewnie nie najzdrowszym.

W Fish and Chips nie oczekujmy fajerwerków. Lokal serwuje typowy, przyzwoity, wysokokaloryczny fast food. Mimo to tutejszego dorsza w panierce z frytkami warto spróbować choć raz. Smażony na głębokim tłuszczu filet w chrupkim cieście serwowany jest z frytkami, ale w przeciwieństwie do tych znanych z wielkich fastfoodowych sieci, nie jest to żaden paczkowany erzac z mączki ziemniaczanej, lecz po prostu pokrojony ziemniak, jak w Londynie.

Ci, którzy nie lubią dorsza, mogą zamówić frytki z krewetkami. Panierka nie odbiega niczym od średniej londyńskiej, choć już same krewetki nie należą do tej ligi. Do dania warto zamówić charakterystyczny dla niego dodatek – gotowany na parze groszek w postaci zielonych kulek lub purée.

Dostępne w lokalu brytyjskie piwo trzeba niestety wziąć ze sobą, bo Fish and Chips nie może serwować alkoholu. Za to można napić się rozmaitych angielskich herbatek, Mr Peppera lub waniliowej coli. Na deser można się skusić na smażone w cieście banany, a dla hardcore’owców są marsy lub snikersy z głębokiego tłuszczu. Bez bicia przyznaję – nie próbowałam.

Jeśli więc mają państwo ochotę wystawić żołądki na smażelinową próbę, zjeść coś rękoma bez kompleksów, zażyć nieco brytyjskiego proletariackiego stylu życia – kierujcie się w okolice placu Konstytucji, niegdyś mekki wielbicieli sajgonek i wołowiny w pięciu smakach, dziś przeorientowanego na wyspiarski fast food.

[ramka]5 jedzenie 5 atmosfera 5 obsługa

Skala 1 – 5[/ramka]

Kuchnia angielska, będąca przez lata w pogardzie zarówno wśród rdzennych wyspiarzy, jak i kontynentalnych Europejczyków, od jakiegoś czasu wydobywa się z marketingowego kryzysu. Pomaga jej moda na slow food, organiczną żywność czy naturalne procesy kuchenne bez wspomagaczy. No i pojawienie się fascynatów w stylu Fergusa Hendersona, promotora jedzenia od nosa do ogona, czyli bez marudzenia na podroby, ryjki, nóżki i ogonki. Jedna wizyta w jego knajpie w Londynie kompletnie zmienia postrzeganie brytyjskiej kuchni, znanej powszechnie z oklepanych hotelowych śniadań i jaj na niemiłosiernie zesmażonym bekonie, rybki z frytkami, rozmaitych pajów i puddingów.

Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla