Kuchnia angielska, będąca przez lata w pogardzie zarówno wśród rdzennych wyspiarzy, jak i kontynentalnych Europejczyków, od jakiegoś czasu wydobywa się z marketingowego kryzysu. Pomaga jej moda na slow food, organiczną żywność czy naturalne procesy kuchenne bez wspomagaczy. No i pojawienie się fascynatów w stylu Fergusa Hendersona, promotora jedzenia od nosa do ogona, czyli bez marudzenia na podroby, ryjki, nóżki i ogonki. Jedna wizyta w jego knajpie w Londynie kompletnie zmienia postrzeganie brytyjskiej kuchni, znanej powszechnie z oklepanych hotelowych śniadań i jaj na niemiłosiernie zesmażonym bekonie, rybki z frytkami, rozmaitych pajów i puddingów.
Niestety w Warszawie o porządnej wersji brytyjskiej wyżerki można tylko pomarzyć. Niemniej jednak spieszę donieść wielbicielom wyspiarskiego stylu życia, jedzenia i picia, że i tu pojawiło się miejsce serwujące prawdziwy fish and chips.
Knajpka to miniaturowej wielkości pomieszczenie z kontuarem. W zasadzie nie ma gdzie usiąść i gdyby nie dwa małe stoliki na zewnątrz, trzeba by zadowolić się daniem na wynos. To zresztą też jak najbardziej zgodne z założeniem tego typu kuchni – jedz szybko albo bierz ze sobą. Już z zewnątrz widać, że twórcy tego miejsca spędzili jakiś czas za morzem. Być może barek stworzyli z tęsknoty za jedzeniem powszednim polskich emigrantów po drugiej stronie kanału La Manche – niedrogim, nieskomplikowanym, sycącym i wreszcie smacznym, choć pewnie nie najzdrowszym.
W Fish and Chips nie oczekujmy fajerwerków. Lokal serwuje typowy, przyzwoity, wysokokaloryczny fast food. Mimo to tutejszego dorsza w panierce z frytkami warto spróbować choć raz. Smażony na głębokim tłuszczu filet w chrupkim cieście serwowany jest z frytkami, ale w przeciwieństwie do tych znanych z wielkich fastfoodowych sieci, nie jest to żaden paczkowany erzac z mączki ziemniaczanej, lecz po prostu pokrojony ziemniak, jak w Londynie.
Ci, którzy nie lubią dorsza, mogą zamówić frytki z krewetkami. Panierka nie odbiega niczym od średniej londyńskiej, choć już same krewetki nie należą do tej ligi. Do dania warto zamówić charakterystyczny dla niego dodatek – gotowany na parze groszek w postaci zielonych kulek lub purée.