– Z Sopotem jeszcze nie możemy się równać, oni mają plaże dłuższe. Ale naprawdę nie będzie się czego wstydzić – obiecuje pełnomocnik prezydent miasta ds. Wisły Marek Piwowarski.
Miejscy urzędnicy liczą, że w tym roku spacerowicze będą mogli korzystać ze swego rodzaju plażowego deptaka. W ramach corocznych prac nad udrożnieniem koryta Wisły wycięto lasy łęgowe na ok. sześciokilometrowym odcinku od mostu Łazienkowskiego do mostu Gdańskiego. Pod topór poszło 447 klonów jesionolistnych (gatunek nad Wisłą obcy i szkodliwy, który wypiera rodzimą roślinność) oraz krzewy rosnące na powierzchni ok. 11 hektarów. Choć na razie widać tylko gołe pniaki, błoto i kałuże (śmieci już posprzątano), to za kilka tygodni, po posianiu trawy, wiślany brzeg ma zachęcać do spacerów.
Nie wiadomo jeszcze, czy dowożony będzie piasek. Najpierw urzędnicy chcą przeczekać roztopową falę wezbraniową, której spodziewają się w kwietniu, a decyzję podjąć później. W zeszłym roku kilka tygodni po stworzeniu plaż wysoka woda większość nawiezionego piasku zabrała ze sobą, a zamiast pięknych miejsc do opalania został teren przypominający wysuszone bagno.
Tak jak w ubiegłym roku tego lata działać też będą trzy plaże miejskie: na Saskiej Kępie (przy ul. Krynicznej), przy zoo oraz w pobliżu mostu Poniatowskiego (w ubiegłym sezonie można tu było m.in. wypożyczyć leżaki czy skorzystać z wielkiego grilla).
Ta ostatnia plaża ma być oddana w zarządzanie podmiotowi prywatnemu. – Konkurs powinniśmy ogłosić w ciągu dwóch tygodni. Chcemy, by na tej plaży się działo. Od przyszłego dzierżawcy oczekujemy animacji sportowo-rekreacyjnej – wyjaśnia Piwowarski. Głównym kryterium przy wyborze najemcy plaży ma być więc program, ale liczyć się będzie także cena.