W wakacje nie ma zmiłuj

Beztroskie lato nad morzem, na jeziorem? Nic z tego. Dzisiaj dzieci pobierają kolejne dawki edukacji, zdobywają dyplomy, certyfikaty

Aktualizacja: 18.06.2011 04:42 Publikacja: 18.06.2011 00:45

Obozy dla dzieci w Godkach na Warmii. Odpoczynek, poznawanie przyrody. Bez certyfikatu i medalu

Obozy dla dzieci w Godkach na Warmii. Odpoczynek, poznawanie przyrody. Bez certyfikatu i medalu

Foto: Materiały Promocyjne

 

Wakacyjny rozkład 12-letniego Łukasza jest w tym roku bardzo napięty. Zaraz po szkole obóz tenisowy, w lipcu trzytygodniowy kurs angielskiego, potem powrót do domu na szybkie pranie zawartości plecaka i wyjazd na obóz rowerowy. Kiedy odpoczynek?

– Organizujemy mu przyjemne i pożyteczne wakacje – mówi ojciec Łukasza, 39-letni pracownik koncernu informatycznego. – Niczego nie narzucamy, on się na nie cieszy. Staramy się, żeby z wakacji wyniósł jak najwięcej wielorakich korzyści. Nie wspomnę o kosztach tych imprez, ale mamy z żoną nadzieję, że prędzej czy później w dziecku zaprocentują...

W czasie roku szkolnego dzieci muszą dzisiaj ciężko pracować. Taniec, angielski, tenis, dżudo, skrzypce. Wożone przez rodzica z zajęć na zajęcia wracają do domu prawie tak późno jak ich rodzice i tak samo jak oni padnięte ze zmęczenia. Zabawa na podwórku to już czas przeszły. Nie ma na nią czasu. Amerykański model „soccer mom", matki wożącej dzieci z zajęć na zajęcia, sprawnie przeszczepia się na polski grunt. Coraz więcej dzieci chodzi do szkół odległych od domu, a wożenie na zajęcia to dodatkowe godziny spędzone w korkach.

Nadzieją na odpoczynek są wakacje. Kiedyś spędzało się je na wczasach z rodzicami, na obozie harcerskim, na koloniach zakładu pracy, ewentualnie u babci na wsi, jeśli ktoś takową miał. Ale dzisiaj ten system przestaje działać. Przedsiębiorstwa nie mają bazy wczasowej, bo się jej pozbyły, tnąc koszty, rodzice są zapędzeni, a gdy oboje pracują, wspólny urlop nie zawsze jest możliwy. Harcerstwo razem z jego ideami dzielności, skromności, pokonywania trudności, koleżeńskiej współpracy przestaje być modne. A wakacje trwają dwa miesiące i coś trzeba z dziećmi zrobić.

Na obozie zrób film

Ale wakacyjny wypoczynek także staje się coraz bardziej fachowy, wyspecjalizowany. Chodzi o to, żeby dziecko na wakacjach pobrało kolejną dawkę edukacji. Bo człowiek wykształcony, z pozycją nie może nie posiadać pewnych umiejętności. Towarzyskich, sportowych. Musi grać w tenisa, może w golfa, jeździć na nartach, uprawiać windsurfing. Znajomość języków jest rzeczą oczywistą.

Na rynku działa wiele biur organizujących wypoczynek dla młodzieży. Warszawska firma Chris ma np. ponad 60 różnych programów dla dzieci i młodzieży w różnym wieku. Są sporty wodne, obozy rowerowe, tenisowe, można się nauczyć łucznictwa. Dla dzieci starszych jest program filmowy, na którym uczestnicy dostają sprzęt i samodzielnie robią film. Scenariusz, reżyserię, dźwięk, montaż przygotowują sami pod okiem instruktorów. Na koniec pobytu jest prezentacja etiudy. Na obozie górskim dzieci uczą się nie tylko na ściance, ale idą w prawdziwe góry.

– Czy to nie za ciężka praca na wakacjach? – pytam Krzysztofa Alchimowicza, właściciela Chrisa. – Tak, ale zarażamy dzieci pasjami i rozwijamy je. Szkoły tego nie robią, a to zostaje na długo. Wskazujemy dzieciom możliwość poszukiwań. Po obozie geologicznym dzieciaki opowiadają o kamieniach, które znalazły.

– Tendencja, żeby dziecku zagospodarować cały wolny czas, każdą jego minutę, istnieje, od kiedy mamy kapitalizm – mówi dr Urszula Moszczyńska, psycholog, od 25 lat pracująca z dziećmi i młodzieżą. – Taniec, tenis, kółko teatralne. Nie ma chwili, żeby dziecko pobyło samo ze sobą. Rodzice nie doceniają rozwoju osobowościowego. Pobawić się z kolegami na podwórku też jest ważne. Nie docenia tego także szkoła. Tam kładzie się nacisk na wiedzę, zdobywanie informacji, umiejętności. I dobrze. Ale świat jest tak ustawiony, że po wiedzy najbardziej liczą się umiejętności interpersonalne. A tego nikt nie uczy. Solo przecież nikt nie pracuje. Świadomość, jak ważna jest zdolność współpracy z ludźmi, jest niewielka. Ale muszę powiedzieć, że ta tendencja dotyczy wielkich miast. Robiłam badania na bezrobotnych i tam to zjawisko nie występuje.

– Nie nabywa się takiej wiedzy na obozach sportowych? – pytam.

– Zależy, jak są one prowadzone – odpowiada dr Moszczyńska. – Jeżeli na zajęciach sportowych ukoronowaniem jest supernagroda, to uruchamia rywalizację. Jeżeli premiowana jest współpraca, to tak. Dobrze, że rodzice mają aspiracje edukacyjne. Ale żeby nie przegapili innych rzeczy, nie wychowali egoistów. Często ważniejsze niż wiedza jest to, żeby dziecko było lubiane.

Urszula Moszczyńska swoje wnioski opiera na badaniach, które robiła w jednej z prywatnych szkół, gdzie średnia ocen wynosiła 5,0. Dzieci cieszyły się, kiedy ktoś zachorował, bo to znaczyło, że będzie miał gorsze wyniki. Uczniowie nie chcieli sobie pożyczać zeszytów, jeśli któreś zapomniało. Bo to osłabiało ich konkurencyjność.

Dorota i Krzysztof Łepkowscy, historycy sztuki z Warszawy, na początku lat 80. wyemigrowali na Warmię. W Godkach pod Olsztynem kupili zrujnowane 18-hektarowe gospodarstwo, przez kilka lat zmagali się z remontem i postawieniem go na nogi. Początkowo myśleli, że zajmą się rolnictwem, ale to nie wypaliło.

– Przyjeżdżało do nas dużo ludzi. I oni uświadomili nam, jaką wartością jest życie na wsi. Odnajdowali u nas, to co jest człowiekowi potrzebne – spokój, piękno przyrody, pracę fizyczną. My znamy język miasta i znamy wieś. Zrozumieliśmy, że możemy pełnić rolę platformy między miastem i wsią, że taka jest nasz rola do spełnienia.

Po co koń ma ogon

Na początku lat 90. udało się postawić oficynę, a w niej umieścić kilka pokoi gościnnych. W pięknym warmińskim pejzażu wśród łąk, jezior i lasów zaczęli przyjmować obozy letnie i zimowe, zielone szkoły, organizować warsztaty tematyczne. Krzysztof był pasjonatem ekologicznego rolnictwa, kochał przyrodę i znał się na niej. Zmarł na raka w 2004 roku.

Teraz Dorota Łepkowska prowadzi Godki sama. Od 1991 roku gospodarstwo posiada atest ekologiczny, jedzenie jest domowe, gotowane na kuchni kaflowej, w dużej mierze z własnych produktów. – Dzieci, kiedy przyjeżdżały do nas i widziały krowę, to wyciągały aparaty fotograficzne jak na safari – mówi Łebkowska. – Jedno dziecko spytało – jaka jest korzyść z konia? Dlaczego koń macha ogonem?

Opiekunami w Godkach są często młodzi ludzie, którzy sami jako dzieci przyjeżdżali tu na wakacje. Bo tu przyjeżdża się latami. Miejsce ma swoich wiernych fanów.

18-letni Kacper Lepionka, uczeń II klasy Liceum Stefana Batorego w Warszawie, był na wakacjach w Godkach siedem razy. W tym roku po raz pierwszy przyjedzie tam jako opiekun.

– Mam stamtąd wspaniałe wspomnienia. Poznałem ludzi, nawiązałem przyjaźnie. Tam przyjeżdżają ci, którzy są nastawieni na komunikację z innymi, nie na siebie. Jak ktoś uczy się surfować, to jest nastawiony przede wszystkim na siebie. A poza tym to wspaniały relaks. Nigdzie się tak nie odpoczywa jak tam. Obóz nie daje takiej szansy – opowiada.

W latach 90. miejsce w Godkach trzeba było rezerwować na wiele miesięcy wcześniej, teraz zainteresowanie osłabło. Dorota Łepkowska, obserwując rodziców i dzieci, widzi zmianę nastawienia i oczekiwań rodziców, jaka nastąpiła w ciągu kilku ostatnich lat

Godki nie dają dyplomów, nie uczą konkretnych umiejętności. Korzyści z pobytu tam są ogólnorozwojowe, społeczne. A te zdaniem Łepkowskiej są niedoceniane.

– Społeczeństwo ma dziś celowe oczekiwania od dziecka i jego wolnego czasu. Potrzebujemy certyfikatu, a przede wszystkim szukamy dla dzieci atrakcji. Ludzie są wkręceni w taki system – mówi.

A atrakcje nie oznaczają rozwoju. Dzieci są przyzwyczajone, że wszystko zdobywa się łatwo i szybko. Zdobyć informacje można szybko, ale rozwój wymaga czasu i zaangażowania. Większość z atrakcyjnych sposobów spędzania czasu nie angażuje ducha, tylko umiejętności. Tylko to, co angażuje, rozwija. Rodzice, wiedząc, że za mało czasu poświęcają dzieciom, uważają, że jak im do końca zorganizują wolny czas, to je w ten sposób wychowują.

Wychowanie? Zlecimy fachowcom

Krzysztof Alchimowicz: – Staramy się zarządzać małymi społecznościami campowymi. Żeby chłopcy nie siedzieli i nie grali w game boya. „W społeczności campowej panuje tolerancja i akceptacja drugiej osoby bez względu na język, pochodzenie czy wyznanie. Promujemy tu ideę zespołowego działania i zachowywania wzajemnego szacunku" – mówi program Chrisa.

Dorota Łepkowska: – Słyszę czasem od rodziców – dobre przedszkole, dobra szkoła, dobry uniwersytet równa się dobre życie. A przecież wychowanie to nie proces inwestycyjny, który przynosi konkretne korzyści materialne. Tu chodzi o człowieka. I nie można tego nikomu zlecić za pieniądze.

Ewa Tracz, która prowadzi pensjonat Stara Szkoła w Wysokiej Wsi pod Ostródą, ma podobne obserwacje. Do Starej Szkoły przyjeżdżają często z rodzice z kilkuletnimi dziećmi. W mieście pracują, późno wracają do domu, dziećmi zajmuje się szkoła, a potem opiekunka. Funkcja ojca i matki często ogranicza się do transportu do szkoły i z powrotem oraz na zajęcia.

– Przyjeżdżają do nas z dziećmi i przez kilka dni muszą się nimi zajmować, bo nie ma opiekunki. I nie wiedzą, jak to zrobić. Bo skąd mają wiedzieć? Po prostu nigdy ze swoimi dziećmi nie przebywają przez dłuższy czas.

Wakacyjny rozkład 12-letniego Łukasza jest w tym roku bardzo napięty. Zaraz po szkole obóz tenisowy, w lipcu trzytygodniowy kurs angielskiego, potem powrót do domu na szybkie pranie zawartości plecaka i wyjazd na obóz rowerowy. Kiedy odpoczynek?

– Organizujemy mu przyjemne i pożyteczne wakacje – mówi ojciec Łukasza, 39-letni pracownik koncernu informatycznego. – Niczego nie narzucamy, on się na nie cieszy. Staramy się, żeby z wakacji wyniósł jak najwięcej wielorakich korzyści. Nie wspomnę o kosztach tych imprez, ale mamy z żoną nadzieję, że prędzej czy później w dziecku zaprocentują...

Pozostało 94% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"