Charlie Winston pogubił się

Autor znakomitego albumu „Hobo" powraca po trzech latach z nową muzyką na płycie „Running Still"

Aktualizacja: 27.03.2012 19:54 Publikacja: 27.03.2012 19:45

Charlie Winston pogubił się

Foto: materiały prasowe

Mieszkający w Paryżu Brytyjczyk zachwycił polską publiczność melodyjnymi, akustycznymi piosenkami i sceniczną witalnością podczas pamiętnego koncertu w radiowej Trójce w 2009 r.

Na okładce poprzedniego albumu pokazał się jako włóczęga. Śpiewał „Im mniej mam, tym bardziej jestem szczęśliwy".  Docenił go najważniejszy pośród bardów - Bob Dylan.

Całkiem niedawno zaprosił Winstona do zaśpiewania kompozycji „The Wheel's On Fire" na dedykowanej Amnesty International charytatywnej płycie.

Za sukcesami Charliego stoi również Peter Gabriel. Nagrywał u niego pierwsze piosenki, a zauważony przez mistrza, został przyjacielem jego rodziny, a nawet babysiterem najmłodszego syna. Otwierał koncerty byłego wokalisty Genesis.

Niestety, najnowsza płyta może wywołać u fanów konsternację. Niewykluczone, że wydawca oczekiwał komercyjnego sukcesu. Może dlatego, na tle akustycznych motywów, słyszymy dźwięki komputerowej, elektronicznej perkusji. Często towarzyszy występom ulicznych grajków. W wielkomiejskim zgiełku -nie rażą. W studyjnych nagraniach - irytują.

To muzyczne obce ciało, zwłaszcza w przebojowej piosence „Hello Alone", przywołaniu spotkania z ukochaną kobietą, o której wspomnienie przetrwało liczne romanse z innymi. W „Speak To Me" natężenie plastikowych rytmów rośnie. Tym razem ich użycie ma większy sens - Winston bawi się beatboksem. Wokalnymi sztuczkami naśladuje brzmienia perkusji, co jest częścią ulicznej kultury hiphopowej.

Perełką na płycie jest „ The Great Conversation", dialog z „Sonatą księżycową" Beethovena, a jednocześnie pyszna zabawa klasycznym przebojem. Winston wita się z kompozytorem po niemiecku i przyznając się do bogatego cytowania jego akordów, tłumaczy, że od czasów romantyzmu niewiele się zmieniło - w muzyce wciąż chodzi o to samo: wyrażenie emocji.

W smutnej balladzie „She Went Quietly" Brytyjczyk akompaniuje sobie na fortepianie. Równie melancholijne jest "Unlike Me". W "Until You Satisfied" powraca klimat funkowo-hiphopowej muzyki, który w "Wild Ones"  przeradza się w pseudoprzebojowy chaos.

Finał („Lift Me Gently" jest akustyczny, balladowy, co podkreśla tylko wrażenie, że Winston nie wiedział, jaki nagrać album i kim na muzycznej scenie chce być. Miejmy nadzieję, że wkrótce się odnajdzie. 8 maja zaśpiewa w Krakowie (Rotunda), zaś 9 w Warszawie (Stodoła).

Mieszkający w Paryżu Brytyjczyk zachwycił polską publiczność melodyjnymi, akustycznymi piosenkami i sceniczną witalnością podczas pamiętnego koncertu w radiowej Trójce w 2009 r.

Na okładce poprzedniego albumu pokazał się jako włóczęga. Śpiewał „Im mniej mam, tym bardziej jestem szczęśliwy".  Docenił go najważniejszy pośród bardów - Bob Dylan.

Pozostało 84% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"