Na miejscu łapał dorywcze fuchy, podrywał dziewczyny, snuł się po barach... smakował życie obiboka. Po pewnym czasie doszedł do wniosku, że ma do opowiedzenia parę historii, niezły głos – czemu więc nie nagrać płyty? Jak pomyślał, tak zrobił – jego „Acousmatic Sorcery" dosłownie rozbraja naturszczykowskim wdziękiem. To niby- -chropowate bluesy, ale i z soulową nutą, szczyptą folku i skłonnością do lekkiej psychodelii. Beal mówi, że chciałby być czarnym Tomem Waitsem. To daleka droga, ale kierunek jest właściwy. —wl