Reklama

Emocje górą

To nie był rok Lany Del Rey, mimo że zakończyła go wyraźnym akcentem, czyli tekstem „My Pussy Tastes Like Pepsi-Cola". To był rok Franka Oceana.

Publikacja: 16.12.2012 18:00

Tame Impala

Tame Impala

Foto: Przekrój

Red

Najpierw dość zaskakujący list, w którym ujawnił, że jest gejem (Ocean kojarzony jest z mocno homofobicznym kolektywem Odd Future), potem album przez wielu uznany za wybitny, aż wreszcie kilkanaście dni temu sześć nominacji do nagród Grammy, skwitowanych przez samego zainteresowanego tweetem o wymownej treści: „WTF". Nawet jeśli „channelORANGE" jest przereklamowany, to idealnie wskazuje punkty zainteresowania tych, którzy najszybciej podążają za muzycznymi trendami: r'n'b, elektronika, emocje na wierzchu, seks i świadoma autokreacja. Za plecami Oceana stoją Drake, How To Dress Well i The Weeknd. Ten ostatni w listopadzie zaczął zarabiać na swojej niegdyś darmowej, mixtape'owej trylogii. Wszyscy wspomniani w kończącym się roku wydali albumy, ale nie tak dobre jak (kolejność zupełnie przypadkowa):

John Talabot „fin"

To bez wątpienia najlepsza taneczna płyta ostatnich 12 miesięcy i na pewno nie jednogatunkowa. Są tu i house, i techniczna repetytatywność, idealnie dobrane wokale, oryginalne sample, nastrój jak z filmów grozy, a przede wszystkim świetna produkcja.

Grizzly Bear „Shields"

Królowie nowojorskiej alternatywy postawili tym razem na mocniejsze harmonie, odchodząc przy okazji od utartych na poprzednim albumie neo-folkowych szlaków. Jeśli mielibyście kupić w tym roku jedną rockową płytę, to niech będzie nią właśnie „Shields". Przy okazji – Grizzly Bear grają fenomenalne koncerty.

Chromatics „Kill for Love"

Płytę zaczynają coverem Neila Younga, a kończą przejmującą balladą „The River". Pomiędzy nimi jest mnóstwo stylowej elektroniki i najlepsza piosenka tego roku: „These Streets Will Never Look the Same".

Reklama
Reklama

 

Tame Impala „Lonerism"

Kevin Parker urodził się albo 30 lat za późno, albo został teleportowany z lat 60. razem z całym wiekowym sprzętem, który pozwolił mu nagrać tak dobitnie psychodeliczny album. Mocniejszy niż debiut „Lonerism" całkowicie zasłużenie stał się tegorocznym ulubieńcem krytyków. Faworytką Parkera stała się z kolei Melody Prochet, której wyprodukował bardzo udany debiut „Melody's Echo Chamber".

Beach House „Bloom"

Czwartym albumem odskoczyli na kilometry reszcie dreampopowych zespołów i napisali najciekawsze piosenki w karierze. Ich utwory nadal będą biblioteką motywów muzycznych dla połowy światowych producentów, zwłaszcza hiphopowych.

A hip-hop będzie rządził w 2013 r. Solowe debiuty jeszcze zimą wydadzą A$AP Rocky i Pusha T. Im dalej, tym więksi zawodnicy: Tyler The Creator, Eminem, Kanye West i Jay-Z. Może nawet Dr. Dre dokończy „Detox"? Od siedmiu lat nad nowym albumem pracuje duet Daft Punk, więc najwyższa pora na premierę. Na pewno w kwietniu płytę wydadzą inni popularni Francuzi – Phoenix. Powrócą też Queens Of The Stone Age, w składzie z Dave'em Grohlem i z gościnnym udziałem Trenta Reznora, który z kolei nie wyklucza nowej muzyki Nine Inch Nails. Ale zanim spełnią się te przepowiednie, w lutym zadebiutują Atoms For Peace Thoma Yorke'a, a jeszcze wcześniej – choć byłby to prawdziwy cud – My Bloody Valentine z pierwszym od ponad dwóch dekad nowym materiałem.

Najpierw dość zaskakujący list, w którym ujawnił, że jest gejem (Ocean kojarzony jest z mocno homofobicznym kolektywem Odd Future), potem album przez wielu uznany za wybitny, aż wreszcie kilkanaście dni temu sześć nominacji do nagród Grammy, skwitowanych przez samego zainteresowanego tweetem o wymownej treści: „WTF". Nawet jeśli „channelORANGE" jest przereklamowany, to idealnie wskazuje punkty zainteresowania tych, którzy najszybciej podążają za muzycznymi trendami: r'n'b, elektronika, emocje na wierzchu, seks i świadoma autokreacja. Za plecami Oceana stoją Drake, How To Dress Well i The Weeknd. Ten ostatni w listopadzie zaczął zarabiać na swojej niegdyś darmowej, mixtape'owej trylogii. Wszyscy wspomniani w kończącym się roku wydali albumy, ale nie tak dobre jak (kolejność zupełnie przypadkowa):

Reklama
Kultura
Córka lidera Queen: filmowy szlagier „Bohemian Rhapsody" pełen fałszów o Mercurym
Kultura
Ekskluzywna sztuka w Hotelu Warszawa i szalone aranżacje
Kultura
„Cesarzowa Piotra”: Kristina Sabaliauskaitė o przemocy i ciele kobiety w Rosji
plakat
Andrzej Pągowski: Trzeba być wielkim miłośnikiem filmu, żeby strzelić sobie tatuaż z plakatem do „Misia”
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Reklama
Reklama