Jutro premiera jego nowej płyty. Poprzednią wydał dziewięć lat temu i przerwa sprawiła, że Michał Czachowski nie jest artystą powszechnie znanym. Na dodatek, choć cieszy się opinią najlepszego gitarzysty flamenco w Polsce, więcej pracuje za granicą niż w kraju. Debiutancki album „Indialucia" znalazł się w 2007 r. w USA na drugim miejscu notowań najlepszych płyt world music.
Powiedzieć o Czachowskim, że jest mistrzem flamenco, to jak wyznanie jedynie półprawdy. W 1998 roku został zaproszony do Indii i tam odkrył drugi dla siebie świat. Zaczął zgłębiać bogate tradycje subkontynentu, tamtejsza muzyka karnatycka uchodzi za najstarszą, liczy około ?4 tysięcy lat i w południowych Indiach jest wciąż żywą tradycją.
Indie od hiszpańskiego flamenco dzielą tysiące kilometrów, a pośrodku są choćby bogate tradycje perskie. A flamenco czerpało też z kultury arabskiej i żydowskiej. Wiem, że to wszystko brzmi może zbyt poważnie, ale warto poznać, co inspiruje świetnego muzyka i kompozytora, jakim jest Michał Czachowski. A to, co proponuje, jest produktem multikulti naszych czasów: efektownym, przystępnym, a co ważne – świeżym, momentami wręcz porywającym.
Elementy różnych tradycji Czachowski traktuje jak klocki, z których w każdym z 12 numerów układa całkiem nową konstrukcję. W jednym utworze gitara flamenco jest najważniejsza, kiedy indziej pełni rolę jedynie perkusyjną, bo na pierwszym planie dominuje szaleństwo rytmiczne muzyki karnatyckiej. Obok flamenco drugim podstawowym budulcem jest tradycyjna indyjska raga – melodia służąca do improwizacji, całkiem współczesnych, bo temat przejmuje na przykład Leszek Możdżer.
Gardłowy śpiew andaluzyjskiej wokalistki flamenco Macareny de la Torre przeplata się tu z głosem wokalnej gwiazdy filmów indyjskiego Bollywoodu Kavity Krishnamurti. Polak zaprosił też ponad 20 znakomitych instrumentalistów world music – wirtuozów gry na sitarze, staroperskim instrumencie dętym ney, perkusyjnej tabli czy bansuri (to indyjski rodzaj fletu). A w tle delikatnie pobrzmiewa niezawodna orkiestra AUKSO Marka Mosia.