André Simon, francuski smakosz, pisarz i znawca win, powiedział: „Wino sprawia, że każdy posiłek staje się wyjątkowy, każdy stół bardziej elegancki, każdy dzień jeszcze doskonalszy". Zgadzam się z tym absolutnie, uważam, że kieliszek odpowiedniego trunku stawia przy stole kropkę nad i. Ale – tak jak w życiu – zasada overdressed raczej się nie sprawdza. Wino wypijane na co dzień do tych wszystkich przepysznych, ale prostych dań tradycyjnej kuchni, którymi obecnie tak zachwycają się przewodniki turystyczne, raczej nie gościło w wielkich chateaux.
Dlatego dziś kilka słów o winach na nieformalne okazje. Otóż nie bez kozery mamy kategorię win codziennych, czy też, jak je nazywają fachowcy, stołowych. Bezpretensjonalnych, swojskich towarzyszy domowych kolacji w gronie najbliższych przyjaciół. Przy tym, uwaga, takie wina odpowiednio wybrane wcale nie muszą być kiepskie, banalne i pospolite. Bo ich siła tkwi właśnie w prostocie wyrazu.
Francuskie Vins de France to trunki wychodzące poza ramy systemów AOC (Appellation d'Origine Contrôlée) i VDP (Vin de Pays). Różne grzeszki mają na sumieniu – a to winnice leżą poza wyznaczonym terenem, a to odmiany nie przystają do apelacji, a to producent blenduje wina z różnych roczników i miejsc.
Dygresja – do tej kategorii może nawet chwilowo spaść prestiżowe wino, jeśli w winnicy lub podczas procesu winifikacji stanie się coś nieoczekiwanego, niedozwolonego przepisami. Z rozbawieniem przeczytałem kiedyś na jednym z zagranicznych portali winiarskich, że wyśmienite skądinąd wino z Saint-Emilion Grand Cru zostało oznaczone jako „stołowe", gdy z powodu silnych ulew winorośl przykryto plastikowymi osłonami, co było zabronione. Trunek zyskał na etykiecie ironiczne miano „Wyrzutek", a producent puścił oko do klientów, pozostawiając jedynie pierwszą i ostatnią literę z nazwy posiadłości. Nie wpłynęło to znacząco na obniżenie jego ceny.
Natomiast winami z założenia należącymi do kategorii Vins de France są trunki z linii Maison de La Villette od Badet Clément & Co. Sama firma, założona w 1995 r., połączyła tradycję i doświadczenie winogrodników z Beaujolais oraz kupców z Burgundii. Zdecydowano się na specjalizację w trzech rejonach – Burgundii, Langwedocji-Roussillon oraz Dolinie Rodanu, a swoją ofertę skierowano do zagranicznych miłośników win. Pomysł okazał się sukcesem. Maison de La Villette to triumf francuskiego charakteru wina, jego smaku i filozofii. Zresztą już etykieta i nazwa mają się dobrze kojarzyć z paryskim targowiskiem, gdzie zaopatrywano się niegdyś w świeżutką żywność i wino.