„Muszę coś zrobić z rankami, muszę coś zrobić z nocami, bo tak mi jakoś ciemno, chociaż tak mocno czekamy, czy my się kiedy spotkamy, ja z tobą, a ty ze mną?” – pisze jedna z forumowiczek popularnego serwisu randkowego. Ana, taki ma Nick, szuka odpowiedzialnego partnera na całe życie, który będzie też ojcem dla jej dzieci. Jednak nie wszyscy mają takie podejście do życia jak ona.
„Jeśli szukasz niezobowiązującej znajomości, to dobrze trafiłaś, oferuję dyskrecję i nie tylko” – pisze Nostradamus. „Szukam sympatycznej kobiety, najchętniej mężatki, która ma ochotę na miły romans. Sam jestem żonaty, sympatyczny, zadbany. Lubię kawę w miłym towarzystwie” – wtóruje mu Dojrzały_z_Wawki. Taką treść prezentuje większość anonsów użytkowników internetowych forów randkowych. Ogłoszenia w podobnym stylu najczęściej są krótkie, konkretne, bez zbędnych danych i oczywiście bez zdjęć. Autorzy wpisów zachowując anonimowość mogą sobie na wiele pozwolić. Stać ich na odwagę, aby powiedzieć wprost: mam żonę, interesuje mnie tylko seks. Ale zdziwiłby się ten, kto pomyślał, że taki sposób na zdobywanie kobiety obowiązuje tylko w Internecie.
Ostatnio byłam świadkiem rozmowy dwóch młodych kobiet. Jedna z nich opowiadała, jak pewnej soboty wybrała się na imprezę do klubu. Mówiła o tym, jak świetnie się bawiła i ilu wspaniałych mężczyzn poznała. Dziewczyna była bardzo atrakcyjna – nic dziwnego, że miała duże powodzenie u płci przeciwnej. Jednak coś mnie zastanowiło. Z tej długiej opowieści wynikało, że panowie, którzy się nią interesowali byli z reguły „zaobrączkowani”. Niecały tydzień później usłyszałam od znajomej, że ostatnio obserwuje ona „nową modę na podryw”. Chodzi oczywiście o niezobowiązujące romanse. Mężczyźni wcale nie ukrywają tego, że pozostają w stałych związkach. Obowiązuje stare już powiedzenie: „widziały gały co brały”. Jeśli więc kobieta jest zainteresowana takim mężczyzną, to musi być świadoma tego, że on o każdej porze dnia i nocy może powiedzieć jej: „Żegnaj, żona czeka na mnie z kolacją. Więcej się nie zobaczymy”. Porzucona kobieta nie może mieć do nikogo pretensji – może liczyła na coś więcej, ale przecież „widziały gały co brały”.
Ale czy tylko mężczyźni wykorzystują takie sytuacje? Oczywiście, że nie. Panie przejawiają w tej materii równie dużą pomysłowość. Jakiś rok temu jechałam pociągiem relacji Warszawa-Kraków. W przedziale siedzieli oprócz mnie dwaj młodzi mężczyźni. Z ich rozmowy wywnioskowałam, że wracają z delegacji. Firma wysłała ich prawdopodobnie do Warszawy na szkolenie, po którym w hotelu zorganizowano bankiet. Muzyka, dobre jedzenie, alkohol i przewijające się od czasu do czasu młode, piękne hostessy. Podczas bankietu jedna z nich wsunęła do kieszeni jednego z tych mężczyzn serwetkę z zapisanym na niej numerem „32”. Mężczyzna – jak relacjonował zupełnie bez skrępowania - szybko się zorientował. Wiedział o kogo chodzi, jednak nie był w stanie rozszyfrować tego, co mogła oznaczać owa cyfra. Jakiż był zawiedziony – twierdził śmiało – kiedy na następny dzień okazało się, że był to numer jej pokoju hotelowego. Dziewczyny już nie zobaczył, wyjechała wcześniej. Musiała być zawiedziona, ale to z pewnością nie był jej pierwszy raz… W jakimś sensie zrobiło mi się żal tego rozczarowanego mężczyzny. Ale niedługo po tym zupełnie zmieniłam zdanie. Kiedy wstawał z miejsca i szykował się do wysiadania z pociągu zauważyłam na jego palcu obrączkę. No cóż, trafił swój na swego.
Z najnowszych danych wynika, że Polacy zdradzają coraz częściej. Przyznaje się do tego 16 procent kobiet i 28 procent mężczyzn.