Zdarzenie miało miejsce tydzień temu, przy mrozie sięgającym minus 15 stopni, ale dopiero dziś poinformował o tym dyrektor ogrodu zoologicznego, Iwan Iwanow.
Jak się wyraził, psy - których było prawdopodobnie sześć - "rozdarły na strzępy" cztery daniele, łanię i osiem muflonów, zanim interweniowali strażnicy. Dwa daniele i muflon stanęły do walki z napastnikami i przeżyły. Według niektórych źródeł psy uciekły, według innych - wyłapała je firma Ekoravnovesie, wynajęta przez władze miasta.
Dyrektor przypuszcza, że psy przeskoczyły przez niskie ogrodzenie prywatnego parkingu działającego na terenie zoo. Po dramatycznych wydarzeniach ogrodzenie zoo zostało wzmocnione, a strażników wyposażono w pistolety gazowe.
- Nawet nie pytajcie, co czułem, gdy usuwaliśmy szczątki zabitych zwierząt - mówił bułgarskim mediom dyrektor Iwanow. Dodał, że od czasu zdarzenia wszystkie noce spędza w swym biurze na terenie ogrodu, by lepiej czuwać nad podopiecznymi.
- Parę lat temu trzymaliśmy tu własne psy, które pilnowały terenu zoo i nie dopuszczały intruzów z zewnątrz. To się sprawdzało, ale zrezygnowaliśmy, bo niektórzy goście bali się czworonożnych strażników - powiedział Iwanow.