Oczywiście nie wszystkie. Są gatunki ryb, które wprost stworzone są do oddawania swych głów na talerz niemal taki, tak jak Michael Phelps stworzony jest do pływania. Tak więc zamówiliśmy głowę. Mój przyjaciel twierdzi, że jej tułów wart jest mniej więcej tyle, co u nas głowa: w zasadzie się go nie je. Na głowie natomiast - rozłupanej na pół i pływającej w ostrym sosie - można było wydłubać całkiem sporo mięsa. Rzeczywiście niezwykle delikatnego i bardzo pysznego. Dla Chińczyków czym bliżej pyska tym większy rarytas. Są nawet takie dania, które składają się z samych otworów gębowych. Tylko do jednego się nie przemogłem. Gdy mój gospodarz zaproponował mi rybie oko, delikatnie odmówiłem.