Formuje się nowa grupa ubraniowych wyroczni: artyści. A także ludzie ze sztuką profesjonalnie związani. Kuratorzy, krytycy, kolekcjonerzy. W wieku, którego górnego pułapu nie sposób określić – 70, 80, 100 lat? Zmarszczki nieważne, byle nosić je z klasą.
[wyimek]Nastąpił wysyp pumpów, hinduskich dhoti, spodni szarawaropodobnych. Bo są wygodne i efektowne[/wyimek]
W magazynach lifestylowych i modowych coraz częściej zdjęcia topowych twórców konkurują z fotografiami celebrytów. Nie mówię o brukowcach, lecz o ekskluzywnych magazynach z półki „Vogue”, „Harper’s Brazaar”, „Vanity Fair”, „Monocle”.
Radzę przyjrzeć się postaciom, które nadają ton w świecie kultury. „Trzeba być cicho, ale w tej ciszy zachowywać się najgłośniej” – zacytuję Elfriede Jelinek, analizującą w dramacie „Śmierć i dziewczyna” przyczyny, dla których Jackie Kennedy stała się ponadczasową ikoną elegancji. Maksyma idealnie przystająca do biennalowych kreacji. Z Wenecji zniknęli ekstrawaganci przyciągający uwagę zwariowanym przyodziewkiem, manifestujący strojem nieszablonową osobowość. Dziś najbardziej trendowi i stylowi twórcy noszą się skromnie, wręcz ascetycznie. Najważniejsza jest forma ciała opakowanego tkaniną, najczęściej jednobarwną. Przemyślny krój, drapowania. Słowem, tekstylna rzeźba. Na wyciszonym tle lepiej widać oryginalne detale i dodatki. Taki jest aktualny image artystycznej bohemy. Niezależnie od kraju pochodzenia. Do takich konstatacji doszłam na biennale w Wenecji, gdzie jak co dwa lata odbył się spęd ludzi sztuki z całego świata.
[srodtytul]Pogoda dla antymody[/srodtytul]