Reklama

Sławni bezpretensjonalni

Biennale Sztuki w Wenecji - Dziś artyści nie szokują wyglądem i strojem. Ekscentryczni twórcy wyglądają skromnie i dyskretnie

Publikacja: 25.06.2009 01:42

Cindy Sherman w sneakersach

Cindy Sherman w sneakersach

Foto: Forum

Formuje się nowa grupa ubraniowych wyroczni: artyści. A także ludzie ze sztuką profesjonalnie związani. Kuratorzy, krytycy, kolekcjonerzy. W wieku, którego górnego pułapu nie sposób określić – 70, 80, 100 lat? Zmarszczki nieważne, byle nosić je z klasą.

[wyimek]Nastąpił wysyp pumpów, hinduskich dhoti, spodni szarawaropodobnych. Bo są wygodne i efektowne[/wyimek]

W magazynach lifestylowych i modowych coraz częściej zdjęcia topowych twórców konkurują z fotografiami celebrytów. Nie mówię o brukowcach, lecz o ekskluzywnych magazynach z półki „Vogue”, „Harper’s Brazaar”, „Vanity Fair”, „Monocle”.

Radzę przyjrzeć się postaciom, które nadają ton w świecie kultury. „Trzeba być cicho, ale w tej ciszy zachowywać się najgłośniej” – zacytuję Elfriede Jelinek, analizującą w dramacie „Śmierć i dziewczyna” przyczyny, dla których Jackie Kennedy stała się ponadczasową ikoną elegancji. Maksyma idealnie przystająca do biennalowych kreacji. Z Wenecji zniknęli ekstrawaganci przyciągający uwagę zwariowanym przyodziewkiem, manifestujący strojem nieszablonową osobowość. Dziś najbardziej trendowi i stylowi twórcy noszą się skromnie, wręcz ascetycznie. Najważniejsza jest forma ciała opakowanego tkaniną, najczęściej jednobarwną. Przemyślny krój, drapowania. Słowem, tekstylna rzeźba. Na wyciszonym tle lepiej widać oryginalne detale i dodatki. Taki jest aktualny image artystycznej bohemy. Niezależnie od kraju pochodzenia. Do takich konstatacji doszłam na biennale w Wenecji, gdzie jak co dwa lata odbył się spęd ludzi sztuki z całego świata.

[srodtytul]Pogoda dla antymody[/srodtytul]

Reklama
Reklama

– W ogóle nie fotografuję sztuki, tylko fajnie ubranych ludzi – zwierzyła mi się Małgorzata Winter, wicedyrektorka Zamku Ujazdowskiego. – Wystawy to nudziarstwo, fascynujący są ci, którzy je zwiedzają.

Co znamienne – jurorzy biennale również przeorientowali zainteresowania. Pierwszy raz w historii imprezy najwyższymi laurami nagrodzili design: Złoty Lew dla Tobiasa Rehbergera z Niemiec za wystrój baru-kafeterii w Pałacu Ekspozycji; wyróżnienie dla kuratorów pawilonu nordyckiego (Finlandia, Norwegia, Szwecja, Dania) za nadanie wnętrzu charakteru prywatnego domu. Warto dodać, że obydwie koncepcje zachowywały pozory amatorszczyzny. Jakby projektanta przy tym nie było.

W ogóle nastała pogoda dla antywzornictwa. Dotyczy to też stroju. Biennale jest jedynym w swoim rodzaju wybiegiem mody ekskluzywno-wygodnej. Jak się ubrać, żeby nie paść trupem podczas wystawowego maratonu nad Canal Grande? Jak dobrze wyglądać, podkreślić osobowość i nie przypłacać tego cierpieniem.

[srodtytul]Zwiedzanie na gumie[/srodtytul]

Jeszcze dwa lata temu widywałam markowe kreacje spod znaku wielkich nazwisk mody.

Na tegorocznym, 53. wydaniu, biennale zniknęły firmowe ciuchy. Notowałam co ciekawsze modowe pomysły, jakie zauważyłam w tłumie artystycznych maniaków. I zrobiłam ranking weneckich ciuchowych hitów.

Reklama
Reklama

Na pierwszym miejscu sneakersy i adidasy w różnych odcieniach metalic (ale nie ordynarnie złote ani chamsko srebrne). Dalej płaskie sandały i baleriny, też srebrzyste bądź złociste. Trzecie miejsce – boty. Oficerki, botinki, nawet kalosze (!). Pantofle na wysokich obcasach nosiły tylko kobiety debiutujące. Wyróżniały się dziewczyny w burkach i chustach z krajów islamskich, zwłaszcza ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich (pierwszy raz obecnych na biennale), ubrane w czarne kreacje z trenami.

Zgodnie z moimi przewidywaniami nastąpił wysyp pumpów, hinduskich dhoti oraz wszelkich spodni szarawaropodobnych, bo to wygodne i efektowne. Dużo legginsów do krótkich spódnic-krynolinek albo minikoszulek. Żadnych przyciasnych dżinsów, prawie zniknęły militarno-sportowe bermudy. Dominujące kolory: czerń i biel. Po całości, czyli total look.

Co ważne – ludzie nie obnażają ciała, choć gorąco. Ten wymóg elegancji obowiązuje nawet wśród żyjących na luzie artystów.

[srodtytul]Gwiazdy bez zadęcia[/srodtytul]

Widziałam już ubraniowe kreacje wystawione na weneckim biennale jako obiekty sztuki. Cztery lata temu pokazywano szalone i kiczowate kostiumy słynnego londyńskiego transwestyty Leigta Bowery – ekstrema mody. To pieśń przeszłości.

Teraz ton nadają żyjący i znacznie mniej wystylizowani uczestnicy biennale. Czerwcowe wydanie włoskiego „Vogue’a” (edycja „L’Uomo”, czyli teoretycznie adresowana do mężczyzn) w całości poświęcono uczestnikom tegorocznego biennale. Nie chodzi o ich dokonania, lecz prywatny image twórców. Najwięcej miejsca poświęcono postaciom ze światowego areopagu: Bruce’owi Naumanowi, Cindy Sherman i Richardowi Prince’owi, który jest też na okładce. A także laureatom Złotych Lwów za dorobek życia, czyli Yoko Ono (ur. 1933 r.) i Johnowi Baldessariemu (1931 r.).

Reklama
Reklama

Wśród liczących się obecnie artystów odnotowałam obecność piątki rodem z Polski: Goshki Macugi, Aleksandry Mir, Krzysztofa Wodiczki, Wilhelma Sasnala i Piotra Uklańskiego. Należą do kategorii kosmopolitycznych gwiazd i tak się prezentują. To znaczy, bezpretensjonalnie.

Formuje się nowa grupa ubraniowych wyroczni: artyści. A także ludzie ze sztuką profesjonalnie związani. Kuratorzy, krytycy, kolekcjonerzy. W wieku, którego górnego pułapu nie sposób określić – 70, 80, 100 lat? Zmarszczki nieważne, byle nosić je z klasą.

[wyimek]Nastąpił wysyp pumpów, hinduskich dhoti, spodni szarawaropodobnych. Bo są wygodne i efektowne[/wyimek]

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Reklama
Kultura
1 procent od smartfona dla twórców, wykonawców i producentów
Patronat Rzeczpospolitej
„Biały Kruk” – trwa nabór do konkursu dla dziennikarzy mediów lokalnych
Kultura
Unikatowa kolekcja oraz sposoby jej widzenia
Patronat Rzeczpospolitej
Trwa nabór do konkursu Dobry Wzór 2025
Kultura
Żywioły Billa Violi na niezwykłej wystawie w Toruniu
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama