Z ostrych gitar i perkusji w zasadzie nic nie zostało, a wrzaskliwy, nazywany „syreną alarmową" śpiew Bruce'a Dickinsona został zastąpiony przez głos Gaby – giętki i ciepły. Ale od czego są w końcu covery, jeśli nie od przeróbek? W tym wypadku udanych. Na płycie muzycy dali upust swojej wyobraźni i upodobaniu do najrozmaitszych muzycznych gatunków, od latino, poprzez french touch, tony orientalne, po jazz, rock, chóry czy electropop. Każdy utwór jest niespodzianką i to akurat duży atut tego nagrania.

dystr. Mystic