* * * *

Kimbra,
„The Vows",
Warner Music

O tej wokalistce pewnie mielibyśmy niewielką szansę usłyszeć, gdyby Gotye nie podbił świata wykonywanym wraz z nią przebojem „Somebody That I Used To Know". Ale w błędzie jest ten, kto myśli, że ta nowozelandzka piosenkarka i autorka tekstów może być tylko efektownym dodatkiem. Zbyt ciężko pracowała na swój debiut. Ponoć pierwsze swoje piosenki pisała już w wieku 10 lat. Singiel „Settle Down", który również promuje album, napisała mając lat 16, a dziś – w wieku zaledwie 22 – dojrzale bawi się gatunkami i stylami. Jest nieprzewidywalna. Chwilami słyszymy beztroski, dobrej próby pop, który za chwilę zmienia się w eksperymentalne dźwięki ze szkoły Björk.

Teksty nie są najmocniejszą stroną krążka. Choć z drugiej strony – to przyjemna muzyka, więc i poprzeczka nie jest ustawiona zbyt wysoko. „The Vows" pewnie nie zmieni historii muzyki, ale przyda się na najbliższej imprezie, gdy znudzi się zgrany Jamiroquai.

Magazyn „Rolling Stone" radzi śledzić karierę Kimbry i myślę, że ma rację. Szkoda tylko, że nie będziemy mieli okazji zrobić tego z bliska, bo artystka nie wystąpi podczas jesiennego koncertu Gotye w Polsce. Pozostaje mieć nadzieję, że pomyśli o solowym występie w naszym kraju, bo jej popisy wokalne robią wrażenie.