Powrót królowej blondynek

Kylie Minogue wydała nowy album „Kiss Me Once”, a 31 października zaprezentuje go w Łodzi - pisze Jacek Cieślak.

Aktualizacja: 03.04.2014 11:22 Publikacja: 03.04.2014 09:02

Kylie Minogue, Kiss me once, Warner Music Polska, CD, 2014

Kylie Minogue, Kiss me once, Warner Music Polska, CD, 2014

Foto: Rzeczpospolita

Gwiazda rozpoczęła nowy etap kariery od rozstania z menedżerem Terrym Blameyem, który towarzyszył jej od początku kariery. W 2013 r. podpisała kontrakt z Roc Nation, prominentną spółką utworzoną przez Live Nation, światowego lidera rynku koncertowego oraz rapera Jay-Z. To znaczy, że Kylie dobrze wyczuwa tendencje: jednocześnie zapewniła sobie gwarancje na światowe tournée, lukratywną sprzedaż gadżetów i płyt oraz PR. Na efekty nie trzeba było czekać.

Mieliśmy szansę podziwiać rozgrzewkę przed promocją nowego albumu. Najpierw Kylie zaśpiewała gościnnie w piosence „Limpido" włoskiej gwiazdy Laury Pausini, która zajęła pierwsze miejsce na włoskiej liście przebojów. To się przyda podczas sprzedaży biletów koncertowych na całym południu Europy. O wiele ważniejsze było zaangażowanie Kylie do brytyjskiego talent show w BBC, czyli „The Voice UK", gdzie pokazała się w towarzystwie sir Toma Jonesa, will.i.am, lidera Black Eyed Peas, i Ricky'ego Wilsona, frontmana Kaiser Chiefs. Za tym poszedł podobny kontrakt w Australii.

Za najnowszy album odpowiada m.in. Pharrell Williams, współtwórca zeszłorocznego sukcesu Daft Punk, laureat Grammy, autor święcącego triumfy hitu „Happy" z płyty „Girl". Napisał jedną z piosenek – „I Was Gonna Cancel". Najważniejszym partnerem podczas pracy nad 12. albumem Kylie była jednak australijska piosenkarka i kompozytorka Sia Furler. Na cokolwiek by liczyła Minogue, odniosła tylko połowiczny sukces. Połowa albumu jest dobra, a druga to muzyczny banał, z czego trzy kompozycje ma ratować tytuł z magicznym słówkiem „sex".

Problem polega na tym, że Kylie ciągle porusza się w zaklętym kręgu wczesnych nagrań Madonny, z którą już lata świetlne temu przegrała wyścig, zarówno jeśli chodzi o popularność, jak i lansowanie nowych trendów w muzyce pop. Patent na śpiewanie też się nie zmienił – słodki i delikatny sopran Minogue przypomina miłosne piosenki z lat 60.

Do wyjątków należy pierwszy singel „Into the Blue". Przypomina taneczne produkcje Black Eyed Peas, oparte na nowoczesnych bitach i orkiestrowych aranżacjach, z karaibskimi zaśpiewami i pianinem w stylu Coldplaya. Niestety, nie zmieścił się nawet w pierwszej dziesiątce brytyjskiej listy przebojów, płyta debiutowała zaś na drugim miejscu.

Mamy też sentymentalny duet „Beautiful" z udziałem Enrique Iglesiasa oraz „Million Miles", która przypomina najnowsze produkcje Madonny. W stylu retro, z charakterystycznymi dzwonami, ale i funkowymi gitarami, utrzymane jest „I Was Gonna Cancel" Pharella Williamsa. Reszta piosenek nie wzbudza większych emocji. Jednak chętnych na koncert Kylie Minogue pewnie nie zabraknie, ponieważ wielu jest amatorów oglądania blondynki w pawich piórach i tanecznych popisów na schodach jak w Casino de Paris.

Gwiazda rozpoczęła nowy etap kariery od rozstania z menedżerem Terrym Blameyem, który towarzyszył jej od początku kariery. W 2013 r. podpisała kontrakt z Roc Nation, prominentną spółką utworzoną przez Live Nation, światowego lidera rynku koncertowego oraz rapera Jay-Z. To znaczy, że Kylie dobrze wyczuwa tendencje: jednocześnie zapewniła sobie gwarancje na światowe tournée, lukratywną sprzedaż gadżetów i płyt oraz PR. Na efekty nie trzeba było czekać.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami
Kultura
Złote Lwy i nagrody Biennale Architektury w Wenecji
Kultura
Muzeum Polin: Powojenne traumy i dylematy ocalałych z Zagłady
Kultura
Jeff Koons, Niki de Saint Phalle, Modigliani na TOP CHARITY Art w Wilanowie
Kultura
Łazienki Królewskie w Warszawie: długa majówka