Charakterystyczny kapelusz, broda, skórzana kurtka, wąskie spodnie i skórzane półbuty. Rzec by można – typowy brytyjski muzyk, choć od strony muzycznej niewielu miało okazję go jeszcze poznać. Pił i palił jak każdy. No, może trochę więcej, choć przecież kto takie rzeczy pamięta. Opowiadał o sobie.
Aż do momentu, gdy jesienią światło dzienne ujrzała jego płyta nagrana wspólnie z Andrzejem Smolikiem i sopockim perkusistą Kubą Staruszkiewiczem. No i zaskoczenie. Dzisiaj koncerty są wyprzedawane, recenzje doskonałe, kampania promocyjna w pełni, występ w „Dzień Dobry TVN" zaliczony, a numer przewodni „Run" wylądował na trójkowej liście przebojów. Czy słusznie? Moim zdaniem najlepszy album rockowy w tym roku w Polsce. Potwierdził to sam Fox na koncercie w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim. Nie było typowego show, za to ascetyczna scenografia (kilka lampek) i trzech muzyków na scenie.