La Conreria Priorat

W prima aprilis media prześcigają się w tworzeniu faktów, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, ale powinny wydawać się tak prawdopodobne, by odbiorcy w nie uwierzyli.

Publikacja: 31.03.2016 18:30

Jerzy Mazgaj, prezes zarządu delikatesów Alma, miłośnik cygar, dobrych trunków i wybornej kuchni

Jerzy Mazgaj, prezes zarządu delikatesów Alma, miłośnik cygar, dobrych trunków i wybornej kuchni

Foto: materiały prasowe

Nawet w szanowanej BBC zdarzył się news na temat wyjątkowo obfitych zbiorów spaghetti w Szwajcarii, a jedna z amerykańskich stacji telewizyjnych donosiła kiedyś o odkryciu geniusza baseballu, który uczył się tej sztuki w tybetańskim klasztorze. Hiszpanie zaś ogłosili raz, że nie nadążają z produkcją butelek do wina i klienci muszą przychodzić po trunek z własnymi wiadrami. Uwierzylibyście? W ten ostatni pewnie raczej nie. Nic bardziej mylnego. Może niektórych to zdziwi, ale z własnymi pojemnikami po wino naprawdę zapraszał w latach 50. ubiegłego wieku norweski państwowy monopol winny. I nie myślcie, że nikt się nie pojawił.

Niezależnie od tego, jakim żartem od rana was uraczono, ja potraktuję dzisiejszą rekomendację równie serio co zwykle. A wybrałem coś naprawdę wyjątkowego. Prosto z Hiszpanii. A dokładnie z Katalonii, której szczególną chlubą są dwa regiony – Priorat oraz Penedes.

Priorat to przykład niebywałej kariery ostatnich lat. Wino w te strony przywieźli w XII wieku mnisi z zakonu kartuzów. Nie pochodzili jednak ze znanej w Polsce kaszubskiej miejscowości, lecz z okolic francuskiego Grenoble. Wielka Kartuzja (La Grande Chartreuse) z XI wieku była ich tamtejszą pierwszą osadą. W Prioracie, u stóp góry Montsant, kartuzi założyli klasztor Cartoixa d'Scala Dei. Wytwarzane przez zakonników i później również świeckich producentów wino cieszyło się ogromną popularnością. Jednak pod koniec XIX wieku pasmo sukcesów przerwała epidemia filoksery. Winnice podupadły, rzemieślnicy się rozjechali i winny duch zaginął.

Prace wznowiono dopiero 60 lat temu. Na nowo odkryto potencjał gleby i klimatu regionu Priorat. Niezwykłą koncentrację smaku owoców, których plony w tutejszych winnicach są naprawdę niewielkie.

W 1997 roku zawiązał się projekt winnicy La Conreria d'Scala Dei. Jednym z założycieli był enolog z 20-letnim doświadczeniem Jordi Vidal, którego być może kojarzycie z opisywanymi już przeze mnie winami Finca Mores. Oprócz niego mamy pochodzącego z Tarragony Jaume Sabatera oraz pewnego księdza.

Obecnie w La Conreria d'Scala Dei na niemal 27 hektarach uprawia się odmianę garnacha w wersji czerwonej i białej, carinenę, merlota, cabernet sauvignon oraz syrah. Sama posiadłość, niezwykle malownicza, zaliczana jest przez wielu do najpiękniej położonych hiszpańskich winnic.

Jordi Vidal podchodzi do gospodarowania w La Conreria d'Scala Dei z dużą dozą mistycyzmu i filozofii. Czuje pokorę wobec doświadczeń tej ziemi i pragnie wpisać się w krąg matki natury.

O swoim La Conreria mówi: „Co roku powstaje na nowo i jest niepowtarzalna, ale jedna rzecz się nie zmienia – podstawowe założenie, by dzielić się tym winem z innymi". Dlatego jestem pewien, że ten trunek z przyjemnością zaserwujecie swoim przyjaciołom. Ma intensywny czerwony kolor i mocny smak czerwonych owoców. Po chwili jednak łagodnieje, dopuszczając do głosu nuty pomarańczy, porzeczki i orzechów. Jego istotą jest świeżość i delikatna zmysłowa pikantność.

Wine Advocate dał La Conreria 90 punktów. Ciekawe, ile zdobędzie w waszym rankingu.

Jerzy Mazgaj, prezes zarządu delikatesów Alma, miłośnik cygar, dobrych trunków i wybornej kuchni

Nawet w szanowanej BBC zdarzył się news na temat wyjątkowo obfitych zbiorów spaghetti w Szwajcarii, a jedna z amerykańskich stacji telewizyjnych donosiła kiedyś o odkryciu geniusza baseballu, który uczył się tej sztuki w tybetańskim klasztorze. Hiszpanie zaś ogłosili raz, że nie nadążają z produkcją butelek do wina i klienci muszą przychodzić po trunek z własnymi wiadrami. Uwierzylibyście? W ten ostatni pewnie raczej nie. Nic bardziej mylnego. Może niektórych to zdziwi, ale z własnymi pojemnikami po wino naprawdę zapraszał w latach 50. ubiegłego wieku norweski państwowy monopol winny. I nie myślcie, że nikt się nie pojawił.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Plenerowa wystawa rzeźb Pawła Orłowskiego w Ogrodach Królewskich na Wawelu
Kultura
Powrót strat wojennych do Muzeum Zamkowego w Malborku
Kultura
Decyzje Bartłomieja Sienkiewicza: dymisja i eurowybory
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej
Kultura
60. Biennale Sztuki w Wenecji: Złoty Lew dla Australii
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?