Polski Związek Kolarski hucznie świętował wczoraj nadanie imienia torowi kolarskiemu w Pruszkowie. Będzie się nazywał BGŻ Arena, jednak wbrew temu, co sugeruje nazwa, to nie sponsor związku pokrył koszty jego budowy. Ponad 90 proc. budżetu pochodziło ze środków Ministerstwa Sportu. Budowa pochłonęła przeszło 90 milionów złotych.
„Rz” dotarła do raportu Najwyższej Izby Kontroli w tej sprawie. Wynika z niego, że z powodu zaniedbań PZKol i Ministerstwa Sportu inwestycja kosztowała dwa razy więcej niż planowano. „Błędy popełnione na etapie przygotowania inwestycji przy określaniu jej kosztów oraz brak zapewnienia przez PZKol niezbędnych źródeł finansowania były głównymi przyczynami prawie dwukrotnego przekroczenia planowanych kosztów tego przedsięwzięcia z 48 978,5 tys. zł do 91 029,5” – czytamy w raporcie. Budowa toru zamiast – jak zapowiadano – 19 miesięcy trwała 62. Pochłonęła też trzy razy więcej pieniędzy ze środków Ministerstwa Sportu niż zakładano.
Pieniądze pochodziły m.in. ze środków Totalizatora Sportowego. Decyzja o przekazaniu ich na ten cel zapadła w 2003 roku. Broni jej ówczesna minister edukacji i sportu Krystyna Łybacka. – Związek kolarski przekonał nas, że budowa toru jest konieczna. Przedstawił też bardzo sensowny projekt jego budowy – mówi „Rz”.
Według NIK w efekcie zaniedbań budowa toru w Pruszkowie kosztowała dwa razy więcej i trwała trzy razy dłużej
Jednak zdaniem NIK: „Minister edukacji narodowej i sportu podjął decyzję o przyznaniu dofinansowania budowy w kwocie 31 290 tys. bez rzetelnej analizy kosztów tego przedsięwzięcia oraz bez sprawdzenia przygotowania PZKol pod względem finansowym i organizacyjnym do jego przeprowadzenia”. Według kontrolerów było to działanie niegospodarne i nierzetelne.