Rodacy przebywający poza krajem, aby oddać głos listownie, musieli się zarejestrować do środy. Jak wynika z danych PKW przekazanych „Rzeczpospolitej", chęć głosowania korespondencyjnego za granicą zgłosiło 35 607 wyborców. To mniej niż np. przed drugą turą wyborów prezydenckich, gdy pakiety wyborcze wysłano do 44 434 osób.
Wyborca zainteresowany tą formą głosowania może to zgłosić osobiście, pisemnie, faksem lub e-mailem w urzędzie gminy. Ci za granicą mogli zarejestrować się m.in. na stronie ewybory.msz.gov.pl.
Część chętnych, zwłaszcza na Wyspach, miała problemy z rejestracją. Wyborcy narzekali, że po wpisaniu danych otrzymywali informację, że są one niewłaściwe, a dodatkowo mieli problemy w kontaktach z konsulatem. – Długo wysłuchuje się nagrań instruujących, jak i do kogo można się dodzwonić, a potem połączenie jest przerywane. Szkoda na to czasu i pieniędzy – mówi pani Aleksandra z Londynu.
Krzysztof Lorentz z PKW przyznaje, że do Komisji trafiło kilka zawiadomień o tego rodzaju problemach: – Sprawy te należą do konsulów i MSZ, zostały przekazane do resortu.
W kraju jeszcze do poniedziałku można powiadomić gminę, że chce się głosować listownie. W Krakowie w tej chwili jest już 210 takich zgłoszeń, o 80 więcej niż w czasie wyborów prezydenckich. – I cały czas napływają kolejne – mówi Katarzyna Krasoń z urzędu miasta. W Lublinie na razie zgłosiło się 55 osób, w Warszawie 419, a w Łodzi – 117. – U nas akurat zainteresowanie zmalało, być może wynika to z faktu, iż wyborcy uznali tę formę głosowania za zbyt skomplikowaną. Dość częstą praktyką u nas jest indywidualne umawianie wyborcy po odbiór pakietu w dogodnych dla niego godzinach – mówi Grzegorz Gawlik z łódzkiego magistratu.