Cyrk? Tak, ale bez tresury

Kolejne miasta odmawiają dzierżawy terenów cyrkom ze zwierzętami. Tylko w ostatnim miesiącu powiedziały im „nie” Warszawa, Poznań, Ciechanów, Opole i Trójmiasto.

Aktualizacja: 02.02.2016 15:00 Publikacja: 02.02.2016 14:55

Cyrk? Tak, ale bez tresury

Foto: Flickr/Lou Prosperi

Zarządzenie prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz z 19 stycznia zakazuje organizowania na terenach należących do miasta przedstawień cyrkowych z udziałem zwierząt. – Chcemy propagować właściwe wzorce relacji człowiek-zwierzę – tłumaczyła, ogłaszając je, Gronkiewicz-Waltz. Ani ratusz, ani urzędy dzielnic czy jednostki organizacyjne miasta nie mogą też rozprowadzać biletów i promować tego typu wydarzeń.

Tydzień wcześniej prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski zdecydował, że gmina nie będzie udostępniać swoich terenów grupom cyrkowym tresującym zwierzęta oraz organizatorom pokazów i wystaw z udziałem zwierząt. – Proponowaną przez urząd miasta formą obcowania z dziką naturą jest Opolski Ogród Zoologiczny – mówi rzecznik ratusza Mateusz Magdziarz.

Cyrków ze zwierzętami nie chcą także u siebie: Słupsk, Legnica, Wrocław, Kołobrzeg i Śrem. Zaczęło się od pierwszego z tych miast. W czerwcu ubiegłego roku dyrektor miejscowego ośrodku sportu i rekreacji dzierżawy terenu cyrkowi Arena. – Prezydent Robert Biedroń poprosił dyrektora cyrku, aby kierował się dobrem zwierząt. W szczególności chodziło o proces tresury oraz ich przetrzymywania – mówi rzecznik ratusza Karolina Chalecka.

Formalnego zakazu w Słupsku nie ma. Ratusz twierdzi, że wniosek każdego cyrku, który chciałby w tym mieście występować będzie rozpatrywał indywidualnie.

Czy tresura faktycznie łączy się z cielesnymi karami dla zwierząt? Czy między występami są one przetrzymywane w klaustrofobicznych klatkach? Mirosław Złotorowicz z cyrku „Arena” zapewnia, że to obraz nieprawdziwy.

– Podstawa jest więź miedzy treserem a zwierzęciem. Proces ten zaczyna się, gdy podopieczny jest jeszcze mały, treser karmi go butelką, rozmawia z nim, wychowuje – mówi. – Potem są godziny pracy, lecz wszystko przebiega na zasadzie zachęty, nagrody – tłumaczy.

Według niego każdy trick jest zgodny z naturą zwierzęcia. – Lwa da się nauczyć, by spokojnie położył się na ziemi, wykonał skok na tumbę (podest) – wyjaśnia. Jego zdaniem agresja wobec dzikiego zwierzęcia byłaby niebezpieczna dla samego tresera. – Gdyby zarzuty samorządowców okazały się prawdziwe, nas już dawno powinien zamknąć prokurator – dodaje.

Ustawa z 1997 r. o ochronie zwierząt mówi, że warunki występów, treningów i tresury oraz metody postępowania ze zwierzętami wykorzystywanymi do celów rozrywkowych, widowiskowych, filmowych, sportowych i specjalnych nie mogą zagrażać ich życiu i zdrowiu ani powodować cierpienia.

Zgodnie z ustawą cyrk każdy trick musi opisać Głównemu Lekarzowi Weterynarii, dopiero po pisemnym zatwierdzeniu tzw. scenariusza występu przez lekarza, zwierzę może wystąpić w programie. Skoków przez płonącą obręcz nie ma w programie cyrków od ponad 20 lat.

Co do warunków przetrzymywania zwierząt, Mirosław Złotorowicz z „Areny” też zapewnia, że obawy samorządowców są bezpodstawne: – Jesteśmy na bieżąco pod kontrolą inspekcji Weterynaryjnej. Zwierzęta, które nie zrobią nikomu krzywdy, jak wielbłądy oraz konie, są cały dzień na wolnym wybiegu. Drapieżne zwierzęta, jak lwy, muszą być zabezpieczone, mają swój wagon (o wymiarach 13,5m x 2,5m) dodatkowo łączy się z wolnym wybiegiem, ogrodzonym kratami.

Inaczej sprawę przedstawia prezes fundacji Viva Cezary Kamil Wyszyński. – Cyrk w sezonie odwiedza ok. 100 miejscowości, pokonując kilka tysięcy kilometrów, podróż uprzedza załadowanie zwierząt, które w drodze nie odpoczywają. Niepokoją nas także niskie temperatury na początku i końcu sezonu, które nie są naturalne dla niektórych zwierząt – mówi.

Jego zdaniem cyrk z tresurą ma też zły wpływ na najmłodszą widownię. – Dzieci tworzą sobie karykaturalny wzorzec zachowań dzikich zwierząt zmuszanych przez człowieka do uległości – tłumaczy Wyszyński.

W Polsce występuje obecnie ok. 25 cyrków. Według zastępcy Głównego Lekarza Weterynarii Krzysztofa Jażdżewskiego te „znane z mediów przestrzegają norm”. Dodaje zarazem, że nie zawsze udaje się przeprowadzić niezapowiedzianą kontrolę. – Podczas ewidencji potrzebna jest osoba odpowiedzialna z ramienia cyrku. Jej nieobecność wyklucza przeprowadzenie inspekcji – wyjaśnia.

Zarządzenie prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz z 19 stycznia zakazuje organizowania na terenach należących do miasta przedstawień cyrkowych z udziałem zwierząt. – Chcemy propagować właściwe wzorce relacji człowiek-zwierzę – tłumaczyła, ogłaszając je, Gronkiewicz-Waltz. Ani ratusz, ani urzędy dzielnic czy jednostki organizacyjne miasta nie mogą też rozprowadzać biletów i promować tego typu wydarzeń.

Tydzień wcześniej prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski zdecydował, że gmina nie będzie udostępniać swoich terenów grupom cyrkowym tresującym zwierzęta oraz organizatorom pokazów i wystaw z udziałem zwierząt. – Proponowaną przez urząd miasta formą obcowania z dziką naturą jest Opolski Ogród Zoologiczny – mówi rzecznik ratusza Mateusz Magdziarz.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?