Ogłoszenie treści "Ja, Zbigniew Ziobro, przepraszam Pana dr. Mirosława Garlickiego za wypowiedzenie pod jego adresem słów – już nikt nigdy przez tego Pana życia pozbawiony nie będzie – które naruszyły cześć Pana dr. Mirosława Garlickiego" ukazało się w sobotę po głównych wydaniach programów informacyjnych w TVP 1, Polsacie i TVN.
Były minister sprawiedliwości spóźnił się z wykonaniem wyroku, który uprawomocnił się 9 grudnia 2009 r. – termin publikacji przeprosin upłynął po 14 dniach od jego uprawomocnienia. Ale nie rodzi to skutków prawnych, chyba że sam Garlicki domagałby się ukarania za to Ziobry.
Mimo wykonania wyroku Ziobro nadal podtrzymuje opinię, że dr Garlicki mógł się przyczynić do utraty życia przez jednego z pacjentów. – Swoje przekonanie opieram na opinii jednego z największych polskich kardiochirurgów Zbigniewa Religi oraz świadectwach czterech lekarzy ze szpitala MSWiA, którzy potwierdzili, że dr Garlicki zostawił w jamie serca gazę, a następnie próbował ukryć swój błąd, co mogło przyczynić się do zgonu pacjenta – mówi "Rz" Ziobro.
Obecny eurodeputowany PiS przygotowuje też wniosek do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, by ten stwierdził, czy nie zostało tu naruszone prawo do rzetelnego procesu. Sam uważa, że tak. – Sąd, który nakazał mi przeprosiny, nie chciał nawet wysłuchać, co mam w tej sprawie do powiedzenia. A na procesie orzekał sędzia, wobec którego (jako minister sprawiedliwości – red.) zleciłem postępowanie dotyczące podejrzeń o korupcję. Mimo że mógł być stronniczy, nie został wyłączony – mówi Ziobro.
Sposób wykonania wyroku przez Ziobrę skrytykował m.in. Paweł Graś (PO), rzecznik rządu. – Żenada. Były minister sprawiedliwości wykonał wyrok w sposób urągający i żenujący – mówił w Radiu Zet. Chodziło mu o to, że przeprosiny zostały wyemitowane na planszy z małą czcionką przez 10 sekund