„Zapewnienie bezpieczeństwa żeglugi powietrznej to zadanie niełatwe, wymagające zaangażowania środków technicznych i pracy dużego zespołu wysokiej klasy specjalistów” – czytamy na stronie internetowej powstałej w kwietniu 2007 r. Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej.
Tymczasem, jak dowiedziała się „Rz”, ochroną Agencji, której budżet sięga ok. miliarda złotych i ma ona strategiczne znaczenie dla bezpieczeństwa państwa, miał się zajmować 53-letni Jerzy M., absolwent Akademii Spraw Wewnętrznych, były oficer MSW oraz UOP. Jest jednym z podejrzanych w sprawie ustawiania przetargu na zintegrowany system ochrony lotniska, wart 52 mln zł. W 2005 r. w tajemniczych okolicznościach wygrała go izraelska firma Magal. Wówczas M. jako zastępca naczelnego dyrektora ds. bezpieczeństwa Przedsiębiorstwa Porty Lotnicze był szefem komisji przetargowej. Śledztwo prowadzi ABW pod nadzorem Prokuratury Krajowej w Poznaniu.
– W sprawie jest ośmioro podejrzanych, to członkowie komisji przetargowej. Zarzuca im się niepowiadomienie zwierzchników o okolicznościach, które mogłyby mieć wpływ na wstrzymanie zamówienia publicznego. Grozi za to kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat – mówi prokurator Andrzej Laskowski. M. twierdzi, że zarzuty są krzywdzące.
– Przez to nie tylko ja, ale i moi przyjaciele z komisji nie mogą dziś znaleźć pracy – zaznacza.
Prokurator Laskowski dodaje jednak, że śledczy czekają na opinię biegłego, czy mogło dojść do zawyżenia wartości kontraktu. – Jeśli będzie zgodna z podejrzeniami prokuratury, katalog osób podejrzanych oraz lista zarzutów może się poszerzyć, m.in. o działanie na szkodę spółki – mówi. Mimo kontrowersji wniosek o zatrudnienie M. na trzy miesiące z pensją ok. 13 tys. zł został zaakceptowany przez prezesa PAŻP Macieja Rodaka.