NIK zbadała jak Polski Klub Wyścigów Konnych gospodarował nieruchomościami na warszawskim Służewcu. Co wynika z raportu? Że w latach 2004-2008 torami zarządzano źle, a pieniądze wydawano bez przejrzystych procedur.
– To był trudny czas dla Polskiego Klubu Wyścigów Konnych - mówi „Rz” Jacek Jezierski, prezes NIK. - Klub nie miał wsparcia ze strony kolejnych ministrów rolnictwa i ministrów skarbu. Zawarciem umowy na dzierżawę interesowali się mało wiarygodni inwestorzy, obiekt ochraniała przez trzy lata agencja, która dostała ponad milion złotych z pominięciem procedur przewidzianych w ustawie o zamówieniach publicznych – wymienia.
Kontrolerzy zainteresowali się torami po doniesieniach medialnych, z których wynikało, że obiekty na Służewcu niszczeją, a wyścigi – na świecie dochodowe, tu przynoszą straty.
Po tym, gdy w styczniu 2004 r. PKWK wypowiedział umowę dzierżawcy – spółce Służewiec – Tory Wyścigów Konnych, szansą na ratunek miało być znalezienie nowego gospodarza. Ale szukano bez powodzenia. Klub nie mógł pozyskać dobrego inwestora, zjawili się różni mało wiarygodni „biznesmeni”. Żeby zorganizować wyścigi konne doraźnie wydzierżawiano nieruchomości - na kilka czy kilkanaście miesięcy - różnym firmom, ale te nie były zainteresowane remontem popadających w ruinę budynków.
– Zabytkowe budynki niszczały, a Klub nie podejmował skutecznych działań, by zapobiec ich degradacji – wynika z raportu.