W lipcu 2012 r. Marek L. został skazany za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, która przemycała narkotyki i podrabiała pieniądze. Sąd wydał wyrok w oparciu o zeznania świadków koronnych. W podjęciu decyzji o osadzeniu nie przeszkadzał mu stan zdrowia oskarżonego. A Marek L. od 20 lat jest sparaliżowany, nie może ruszać rękami ani nogami.
Obrona odwołała się od wyroku, a sąd II instancji uznał jej argumenty i uchylił skazanie, przekazując sprawę do ponownego rozpoznania. Wznowiono ją we wrześniu 2013 r., ale pierwsza rozprawa się nie odbyła. Powodem był zły stan zdrowia L.
Miesiąc później biegły stwierdził, że oskarżony jest całkowicie, trwale niezdolny do pracy i trwale niezdolny do samodzielnej egzystencji. „Udział oskarżonego w rozprawach sądowych, obecnie i w przyszłości, będzie praktycznie niemożliwy" – stwierdził neurochirurg. W związku z opinią sąd postanowił zawiesić postępowanie.
Tę decyzję zaskarżył jednak prokurator, a apelacja nakazała wznowienie procesu. W lipcu, na zlecenie sądu mimo wniosków o usprawiedliwienie nieobecności i przeniesienie rozprawy do domu oskarżonego, Marek L. został przewieziony do siedziby sądu.
Tam wystąpiły jednak problemy. Sala rozpraw znajdowała się na drugim piętrze, a nosze nie mieściły się do windy. Na przeniesienie Marka L. po schodach nie zgodzili się lekarze. Ostatecznie sąd zgodził się przenieść postępowanie na parter.