Konkurs o posady w zarządzie TVP to nie tylko rywalizacja merytoryczna, ale przede wszystkim starcie sił politycznych. Bez ich poparcia trudno nawet marzyć o tych stanowiskach.
O ich obsadzie decyduje przede wszystkim rada nadzorcza, której skład zdominowały osoby związane z PO, PSL i lewicą. Werdykt akceptuje później Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. A Rada postulowała, by skład zarządu ograniczyć do jednej osoby. Te plany zablokowało jednak PSL.
Spośród 35 kandydatów w tej walce tak naprawdę liczy się tylko kilka osób. Wśród faworytów często wymienia się obecnych członków zarządu: prezesa Juliusza Brauna i jego zastępców Mariana Zalewskiego i Bogusława Piwowara. Jak wynika z naszych informacji, ten ostatni ma jednak nikłe szanse na reelekcję.
– Piwowar wchodził do zarządu z poparciem lewicy, bo jest związany z Robertem Kwiatkowskim. Tyle że ten poszedł do Palikota, więc jego człowiek nie będzie się raczej liczył – tłumaczy nam osoba znająca kulisy telewizyjnej układanki. Kto mógłby go zastąpić? Największe szanse daje się obecnej szefowej PISF Agnieszce Odorowicz. – Ona ma poparcie nie tylko lewicy, ale także Jana Dworaka, który chętnie zająłby jej miejsce – twierdzi nasz rozmówca. – Mówi się też, że jeśli wystartowała w konkursie, to nie bez powodu – dodaje inny.
Pewny swojej posady może być też Marian Zalewski, który cieszy się poparciem PSL. – Nikogo innego nie mamy – mówi nam jeden z ludowców.
Znacznie gorzej wygląda sytuacja Juliusza Brauna. Z naszych informacji wynika, że z jego dotychczasowej działalności nie jest zadowolony Pałac Prezydencki, ale ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła. Kto mógłby go zastąpić?
– Duże szanse ma Iwona Schymalla, którą poprzeć mogłoby środowisko Grzegorza Schetyny – mówi nasz informator. Jego zdaniem to, że jest kobietą, miałoby być dodatkowym atutem.