"Mariupol. Okupanci wraz z kolaborantami, zaczęli handlować skradzioną pomocą humanitarną. Rosyjską. Syn fałszywego mera, Wadim Konstantynowicz Iwaszczenko, który stal się kanciarzem bliskim kręgom władzy, znalazł wspólny język z rosyjskim Ministerstwem ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Nie bez pomocy kolaborantów Iwana Topuzowa i jego wspólniczki, Tatiany Butiajewej. Teraz razem po prostu kradną pomoc humanitarną przekazywaną przez Rosjan i sprzedają ją za pośrednictwem swojej sieci przedsiębiorstw" - pisze Andriuszczenko.
Andriuszczenko wyjaśnił, że sprzedaży skradzionej pomocy humanitarnej dokonują sprzedawcy, których ostrzeżono, że jeśli nie będą współpracować, zostaną natychmiast aresztowani.
Jednocześnie doradca mera Mariupola pisze, że rosyjskie Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych "masowo grabi domy" mieszkańców Mariupola. Jak donoszą mieszkańcy miasta przedstawiciele tego resortu płacą wyłącznie hrywnami za zakupy w sklepach w Mariupolu (czasem też dolarami i euro), a prawie nigdy rublami.
"Jest jasne skąd pochodzą ich hrywny i dewizy - z domów mieszkańców Mariupola. Ogólnie te władze okupacyjne nie ustają w wysiłkach, by dowieść, że są niezdolni do robienia niczego innego niż niszczenie i grabienie" - napisał Andriuszczenko.