Prywatyzacja służby zdrowia - komentarz

Aktualizacja: 19.04.2011 03:44 Publikacja: 19.04.2011 03:43

Przekształcenie polskich szpitali w spółki to kolejny test granicy między rynkiem i rachunkową kalkulacją a odpowiedzialnością rządzących. Test, który, obawiam się, dość trudno zaliczyć.

Rządowy plan jest prosty i logiczny: szpitale, które przynoszą straty, mają być spółkami. Właścicielami spółek zostaną samorządy. Będą one odpowiedzialne za wynik finansowy ZOZ. Lepszy dostęp do zabiegów ma pacjentom zagwarantować system dobrowolnych opłat. Szpitalom da to wyższe przychody. Gdy ktoś nie będzie chciał czekać w kolejce na zabieg, po prostu za niego zapłaci. Zostanie obsłużony odpłatnie poza kolejką.

Rząd chce wpuścić szpitale na wolny (albo prawie wolny) rynek. Tylko czy go na to stać?

Najważniejszą przeszkodą są długi. W tej chwili sięgają 10 mld zł. Takich środków na oddłużenie szpitali rząd nie ma. I tym bardziej trudno je znaleźć, w sytuacji gdy tnie się co tylko można, a dziury łata się demontażem reformy emerytalnej. Co się stanie, gdy szpitalna spółka, zadłużona po uszy, zbankrutuje? Czy będzie to oznaczało koniec szpitala? A jeśli nie – to czyim problemem będzie upadła spółka-ZOZ? Zgodnie z rynkową logiką – właściciela. Jeśli właścicielem jest samorząd, gdzie jest w tym modelu miejsce na odpowiedzialność państwa za zdrowie obywateli?

Wygląda na to, że współczesne państwo woli być odpowiedzialne głównie za dystrybucję tego, co zbierze od obywateli. Oczywiście, po pobraniu odpowiedniej marży na aparat administracyjno-

-urzędniczy. Teoretycznie państwo pobiera składkę ubezpieczeniową i zdrowotną, by dbać o przyszłe i teraźniejsze emerytury i potrzeby zdrowotne społeczeństwa. Jeśli dzięki tym podatkom celowym nie da się zrealizować celu, to może pozwolić tym, którzy mają ponosić odpowiedzialność, rzeczywiście ją na siebie przejąć?

W takim modelu składka zdrowotna trafia do samorządów. I one ją dystrybuują na potrzeby ich szpitali i swoich społeczności.

W takim modelu to obywatele, w ramach przyjętych wartości składek, sami decydują, jaka część ich pieniędzy trafia do ZUS, OFE czy do jakiejkolwiek innej instytucji, która będzie pomnażać i wypłacać ich pieniądze. A może w zamian dostaną (bez pośredników) państwowe obligacje?

Szpitale – spółkami? Jak najbardziej. Ale chore szpitale nigdy nie będą zdrowymi firmami.

 

Przekształcenie polskich szpitali w spółki to kolejny test granicy między rynkiem i rachunkową kalkulacją a odpowiedzialnością rządzących. Test, który, obawiam się, dość trudno zaliczyć.

Rządowy plan jest prosty i logiczny: szpitale, które przynoszą straty, mają być spółkami. Właścicielami spółek zostaną samorządy. Będą one odpowiedzialne za wynik finansowy ZOZ. Lepszy dostęp do zabiegów ma pacjentom zagwarantować system dobrowolnych opłat. Szpitalom da to wyższe przychody. Gdy ktoś nie będzie chciał czekać w kolejce na zabieg, po prostu za niego zapłaci. Zostanie obsłużony odpłatnie poza kolejką.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka