Najpierw wpadła mi w ręce „Polityka”, z której się dowiedziałem, że polski Kościół gnębi państwo, a wszystko dlatego, że Polskę ominęła reformacja Lutra. Nic wszakże straconego, utrzymywał autor, bowiem sojusz ołtarza i tronu się kończy. Uff, odetchnąłem z ulgą. Ledwo wszakże zdążyłem się pocieszyć myślą o czekającej Polskę radosnej modernizacji, rzut oka na następny numer owego szacownego tygodnika rozwiał złudzenia. Czegóż to bowiem się dowiedziałem? A tego, że w Polsce rządzi nie premier, Sejm czy prezydent, ale księża, którzy polityków za pysk trzymają. I strona po stronie, niczym monotonny rytm wybijany przez bębny, uderzały we mnie kolejne frazy: a to, że państwo klęczy przed Kościołem, a to, że Kościół bierze państwo.

Przerażony rzuciłem się do „Wprost”. Tam obraz nie mniej mroczny. Najpierw się okazuje, że Kościołem, a przeto i Polską, rządzą ambicje rywalizujących ze sobą biskupów. W ogóle we „Wprost”, jak w „Polityce”, Polska to kraj katolickiej opresji i niewoli. Po artykule o cierpieniach Polek pragnących dokonać aborcji felieton znanej autorki, która przekonuje, że w zakazie aborcji chodzi nie o obronę życia, ale o władzę mężczyzn nad kobietami. Furda pytanie o to, czy aborcja nie jest aby zabiciem niewinnego. Kto pyta o początek życia, nie troszczy się o jego godność, ale władzy mu się zachciewa. Hipokryta to i, własnym oczom nie wierzyłem, nacjonalista. Dowód? Niepotrzebny. A jednak z kolejnego tekstu „Wprost” wynika, że Kościół jakąś pozytywną rolę spełnia. Jest miejscem, w którym w obawie przed nienawiścią społeczeństwa żenią się ze sobą geje z lesbijkami.

By obraz Polski był pełen, sięgam do „Newsweeka”. A tam... Tadeusz Bartoś ogłasza nową krucjatę. Tym razem przeciw zwyczajowi pierwszej spowiedzi, która jawi się jako „okrutny rytuał”. Ba, na tym Bartoś nie poprzestaje. Likwidacja pierwszej spowiedzi to początek. Niczym Savonarola grzmi: „Nie dajmy sobie wmówić, że oddając dzieci na wychowanie Kościołowi, oddajemy je w dobre ręce”. O nie, nie damy sobie wmówić. Oto próbka stylu publicystyki profesora Bartosia: „Nadużycia związane z Pierwszą Komunią Świętą to tylko wierzchołek góry lodowej. Zdarzają się bowiem jeszcze: ukrywanie przestępców seksualnych, przestępstwa finansowe, nieludzkie stosunki zależności i przemocy psychicznej wewnątrz kasty duchownych, oligarchiczne relacje i ukrywanie tego wszystkiego, by nie stało się wiedzą publiczną (tzn. zakłamanie)”.

Zastanawiam się tylko, czy bardziej przeraża mnie rzekoma władza Kościoła czy ów jednolity front propagandowy polskich tygodników. Czy naprawdę wolność słowa polega na tym, że wszyscy mówią to samo?