Do użytku służbowego Marek Działoszyński ma całkiem niezłe auta: audi S8, skodę superb, a także mercedesa salonkę. Kłopot w tym, że np. audi policja dostała od jednej z fundacji z przeznaczeniem dla komendy w Płocku. Z kolei salonka kupiona została dla funkcjonariuszy CBŚ. Okazuje się jednak, że nie mieli oni nawet jednej okazji do tego, by z samochodu skorzystać. Auto przejął komendant na „długotrwałe wyjazdy". Także policjanci z Płocka nigdy się wypasionym audi S8 nie przejechali. Komendant zdecydował, że da im ciut gorszą maszynę – audi A6. Dlaczego? Bo pierwsze z aut za bardzo rzuca się w oczy i utrudniałoby pracę operacyjną. Z szefem się nie dyskutuje. Płoccy policjanci musieli zacisnąć zęby i zgodzić się na zamianę.

Znam kilku policjantów. Z Warszawy, kilku miast wojewódzkich, a także z wiejskich komisariatów. Często opowiadają o tym, w jakich warunkach pracują. Wielu z nich przynosi z domu na komendy własne komputery, bo te, które mają na wyposażeniu, już dawno działać przestały. Na porządku dziennym jest kupowanie z prywatnych pieniędzy długopisów, papieru, tuszu do drukarek (jeśli są). Są w Polsce takie komisariaty, w których remont ostatni raz robiono 20 lat temu. Nie pomaga hojna ręka samorządów, które wspomagają policję na swoim terenie. To jest smutna, szara codzienność tysięcy polskich policjantów. Wystarczy wyjechać kilka kilometrów za Warszawę.

Przy tej biedzie rozpasanie komendanta budzi po prostu niesmak. Ale władza ma to do siebie, że sama się zawsze wyżywi.