„Tarcza antykryzysowa" po francusku
Constant zauważyła, że pomoc została uruchomiona wcześniej niż w Polsce, chociaż sama kwarantanna później. - Szybko pomyślano o wysłaniu pracowników na „częściowe bezrobocie", gdzie spada pensja a państwo częściowo do tego dopłaca. Pomyślano też o samozatrudnionych, którym państwo wypłaca 1500 euro na euro. Ta pomoc objęła dużą część społeczeństwa, dzięki czemu bezrobocie we Francji nie wzrosło znacząco – mówiła.
- Rzadko, które państwo patrzy teraz czy będzie deficyt, raczej jak będzie duży. Francja miała już problemy z utrzymaniem w ryzach swojego budżetu. Teraz głęboko sięgnęła po środki pomocowe, więc bardzo mocno wzrośnie deficyt – dodała.
Firmy francuskie w Polsce
Wszystko zależy od branży. - Producent drożdży nie nadąża z produkcją, bo to jeden z najbardziej deficytowych produktów. Jednocześnie cała branża samochodowa stoi i jest prawie w zapaści. Wszystko zależy od sektora gospodarki, czy jest popyt na produkty i usługi. W zależności od tego firmy radzą sobie lepiej lub gorzej - mówiła Constant.
- Jesteśmy związkiem pracodawców. Organizacją, która ma łączyć i wymieniać się doświadczeniami pomiędzy poszczególnymi firmami. Spotykamy się na wideokonferencjach, które pozwalają zorientować się jak dawać sobie radę w trudnym okresie, jak wygląda pomoc ze strony państwa, jak inne firmy dają sobie radę – dodała.
Przyznała, że zapowiedzi stopniowego zdejmowania obostrzeń są witane z dużą nadzieją. - Wreszcie hotele, które nie mają żadnych przychodów, być może zaczną zarabiać. Podobnie z firmami, które są najemcami, albo właścicielami galerii handlowych. Oni także chcieliby, żeby wróciło życie do tych miejsc. Najważniejsze jest nastawienie konsumentów. Na ile będziemy chcieli odważyć się wrócić do galerii, wejść do sklepu, wrócić do normalnego życia - mówiła Constant.