Uporanie się z tym problemem to potężne wyzwanie, przed którym stoją współczesne aglomeracje. Przyczyną tych problemów jest przede wszystkim nadmierny ruch samochodów osobowych wobec ograniczonej przepustowości dróg w miastach – mówili uczestnicy panelu „Zrównoważona mobilność miejska".
Według GUS wskaźnik motoryzacji w Polsce szybko rośnie. Obecnie mamy ok. 490 aut na 1000 mieszkańców, czyli więcej, niż wynosi unijna średnia. Auta generują ogromne ilości spalin.
Z powodu zanieczyszczonego powietrza w Polsce umiera 40 tys. osób rocznie. To 12 razy więcej, niż ginie w wypadkach drogowych (według różnych statystyk poziom zanieczyszczeń w naszym kraju należy do największych w całej Unii Europejskiej).
10 mln zł strat dziennie
Brak płynności ruchu, niesprawiedliwy podział przestrzeni miejskiej między różne środki transportu oraz brak alternatywnej oferty dla kierowców to – jak przekonuje Michał Beim, ekspert Instytutu Sobieskiego – problem wielu miast, ale przede wszystkim ich mieszkańców. I to problem policzalny.
Stanie w korku to bowiem potężne straty dla użytkowników dróg. Każdorazowe zatrzymanie samochodu i ponowne ruszenie to zużycie takiej ilości paliwa, jaka, mniej więcej, jest potrzebna do przejechania 1 km. Szacuje się, że w siedmiu największych polskich miastach koszt korków w przeliczeniu na mieszkańca/kierowcę to ok. 3,3 tys. zł rocznie. To aż 10 mln zł dziennie, mnożąc przez liczbę wszystkich kierowców. Rocznie w korkach w Polsce tracimy więc jakieś 4 mld zł.