Reklama

Czego możemy się uczyć od Tajwańczyków

Azjatycki tygrys gospodarczy z drugiego końca świata robi wrażenie zaawansowaniem technologicznym widocznym na każdym kroku.

Publikacja: 16.08.2015 16:08

Choćby na każdym skrzyżowaniu w Tajpej wyświetlany jest czas pozostały do końca czerwonego i zielonego światła. U nas na wybranych skrzyżowaniach co najwyżej prowadzone są takie eksperymenty i testy.

Są oczywiście całe ciągi kolejnych świateł przy skrzyżowaniach i przejściach dla pieszych są zgrane w zieloną/czerwoną falę, co niezwykle usprawnia komunikację. W Polsce, choć trudno w to uwierzyć, to ciągle niedościgły ideał.

Przykładem choćby ulice Prosta/Świętokrzyska w Warszawie, jedna z najnowszych inwestycji w Śródmieściu miasta stołecznego, oddana niespełna rok temu. Światła na skrzyżowaniach i przejściach dla pieszych działają tu same sobie bez żadnego ładu.

Pozytywne wzorce dotyczą też zachowań. Warto tu zaznaczyć rzucającą się w oczy różnicę między mieszkańcami Chin kontynentalnych i Tajwańczykami. Na zdecydowaną korzyść tych drugich.

Oto moim zdaniem sześć najprostszych, a radykalnie poprawiających codzienne życie rozwiązań i zachowań, które możemy u Tajwańczyków podpatrzeć i naśladować. Nawet od zaraz.

Reklama
Reklama

1. Kultura wsiadania i wysiadania z komunikacji miejskiej.

Najprostsza rzecz na świecie: najpierw się wysiada, potem wsiada. U nas jeszcze kilka lat temu powszechna, dziś porzucona, pewnie jako „staroczesna". Ludzie - młodzi i starzy - pchają się, by wejść, nie zważając na to, że jeszcze ktoś wysiada. Ekstremalne przywiązanie Tajwańczyków do porządku przejawia się tym, że do metra wsiada się idąc wzdłuż wymalowanych linii (nigdzie indziej się z tym nie spotkałem), nikt się nie pcha, ani kolejki nie omija.

A - to też pomysł do wykorzystania - w miejscach, które służą jako ciągi komunikacyjne i którymi przechodzą pasażerowie, są naklejki na podłodze, np. na peronach metra, żeby tam nie stać i nie utrudniać przejścia innym.

2. Przyjazne korzystanie z ruchomych schodów.

Tajwańczycy przestrzegają także prostej zasady, z którą zetknąłem się już w liceum (a było to naprawdę dawno!), a która też niestety u nas zupełnie zanikła. Stój po prawej stronie. Żeby było miejsce dla kogoś, kto chce przejść szybciej.

3. W sklepach, restauracjach czy klubach pod chmurką nie ma ogłuszającej, dudniącej muzyki. Zaskoczyło mnie to, że w galeriach handlowych czy mniejszych sklepach muzyka jest niezwykle dyskretna, często klasyczna. U nas niestety przybywa sklepów (nie tylko marek młodzieżowych), od których hałas wręcz odrzuca. Trudno pojąć, dlaczego ryczące głośniki uznawane są za wyznacznik fajności. To samo zresztą z wieloma tzw. klubokawiarniami, w których - zdaniem właścicieli - ludzie czują się lepiej krzycząc sobie do uszu, by się usłyszeć. A już okoliczni mieszkańcy nie liczą się w ogóle.

Reklama
Reklama

4. Jak parkować

Na Tajwanie jest największe na świecie nasycenie skuterami. Jest ich tam prawie 15 mln na 23 mln mieszkańców. I znaczna część w stolicy. Prawdziwym wyzwaniem jest zaparkowanie tylu jednośladów. Jednak jak się chce, to można. Amatorzy dwóch kółek parkują tak, by nie utrudniać przejścia pieszym. Zwracałem na to uwagę wielokrotnie chodząc ulicami Tajpej. Zresztą dotyczy to też samochodów. U nas liczy się jedno: ja muszę zaparkować za wszelką cenę. Ja. Na dwóch, trzech miejscach. Wzdłuż, w poprzek. Niech to inni się martwią, jak mają teraz zaparkować czy przejść.

5. Zorientowanie na sukces na spotkaniach biznesowych

Tajwańczycy są niezwykle skoncentrowani na tym, co robią. Dotyczy to także interesów. Nic nie jest niemożliwe, co oczywiście nie znaczy, że negocjacje są proste, a oni są skłonni tylko do ustępstw. Wręcz przeciwnie - to wytrawni gracze. Są zawsze bardzo dobrze przygotowani (podkreślają zresztą wyraźnie, że i w tym różnią się od mieszkańców Chin kontynentalnych). Tego też oczekują od partnerów.

Biznesowa etykieta zaczyna się już od wejścia i wymiany wizytówek. Oczywiście zgodnie z azjatyckimi zwyczajami wizytówkę koniecznie podaje się z ukłonem, dwoma rękami, tekstem zwróconą w kierunku witanej osoby. Podpowiem, że jadąc na Tajwan dobrze jest zaopatrzyć się w spory zapas wizytówek.

No i oczywiście temperatura nie zwalnia z biznesowego stroju. Na Tajwanie jest jeszcze goręcej niż w nasze tegoroczne upalne lato, a mimo to nikt nie wyobraża tam sobie poważnego spotkania bez garniturów i krawatów (chyba że wcześniej strony wyraźnie to uzgodnią, inaczej zaczniemy robienie interesów od poważnego faux pas).

Reklama
Reklama

6. Dyskrecja przy korzystaniu z komórek.

To co najbardziej mnie zaskoczyło - pozytywnie - to kultura korzystania z komórek. Mimo że nasycenie nimi jest podobne jak u nas - czyli mają je po prostu wszyscy - generalnie w komunikacji niemal nie prowadzi się rozmów telefonicznych. Wtedy królują SMS-y. Jeśli już ktoś rozmawiać musi, mówi naprawdę po cichu, często osłaniając usta dłonią.

Nie ma też rozlegających się na cały autobus dzwonków, bo Tajwańczycy doskonale potrafią korzystać z prostej funkcji, którą ma każdy telefon - trybu wibracyjnego. A gdyby ktoś o tym na chwilę zapomniał - są plakaty z przypomnieniem o „komórkowej etykiecie".

My ciągle niestety mamy zaskakująco duży kłopot ze zrozumieniem, że nie jesteśmy pępkiem świata, którego historii rodzinnych i zdrowotnych musi słuchać cały wagon/autobus.

Gospodarka
Graniczna opłata węglowa namiesza na rynku stali? Kluczowe wyzwania dla firm
Gospodarka
dr Marcin Mazurek, mBank: Dochodzimy do zdrowych zmian strukturalnych
Gospodarka
Czesi zaskoczeni sukcesem Polski. Ekspert o współpracy: Strategiczna konieczność
Gospodarka
Niezłe dwa lata gospodarki pod rządami Donalda Tuska
Gospodarka
90 milionów złotych – tyle kosztuje Rosjan godzina wojny Putina
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama