- Każdy inwestor musi pamiętać, że to jest trochę spekulacja, bo inwestując pod wezwanie inwestujemy pod konkretne jedno zdarzenie, które może zaistnieć lub nie – dodał.
Gość przyznał, ze wezwania dużego wpływu na obroty warszawskiej giełdy nie będą miały. - Nie są zdejmowane z giełdy spółki wagi PZU, PKO BP czy Orlenu. Chodzi o mniejsze podmioty, ale sam fakt, że coraz mniej firm będzie na giełdzie, co oznacza mniejszy wybór dla inwestorów. Tym samym część inwestorów z Polski może łaskawiej patrzeć na zagraniczne rynki. Tam firm jest więcej – tłumaczył.
Ropa naftowa
- Ropa będzie sukcesywnie drożała bo gospodarki się rozwijają i tego surowca będzie potrzeba więcej. Jest jedno ale: w tej chwili St. Zjednoczone coraz więcej ropy eksportują, a tego czynnika nikt wcześniej nie uwzględniał. Dlatego ropa jest dość stabilna w okolicy 50 dol. - ocenił Cymcyk.
Rynek walutowy
Gość podkreślił, że sytuacja związana z kursem dolara i całą polityką Stanów skupia się na wyborze przyszłego szefa Rezerwy Federalnej. - W tej chwili rynki nie doceniają tego elementu. Przy luźnej polityce Trumpa będzie duży nacisk na to, żeby stóp procentowych za szybko nie podnosić. W tej sytuacji złoty będzie w drugiej połowie roku efektywnie słabszy – prognozował.
„Wojna” chińsko-amerykańska
Cymcyk tłumaczył, że coraz większy nacisk na to, żeby chińska gospodarka była bardziej podległa pod amerykańską, żeby amerykanie mogli narzucać warunki współpracy, będzie powodował coraz więcej konfliktów. - Te konflikty wprost już widać w spadających rezerwach walutowych Chin i w podejściu amerykańskiej administracji do Chin. Koniec końców będzie się to przekładało na kurs złotego – ocenił.
- Juan od tego roku jest włączony do międzynarodowego koszyka walutowego. Juan jest najważniejszą walutą rynków wschodzących na świecie. Jeżeli inwestorzy nie będą lubili juana to nie będą też lubili złotego – dodał.