Indeksy warszawskiej giełdy zaczęły notowania ostrożnie. Indeks blue chips wystartował z poziomu 2058 pkt., czyli zaledwie 3 pkt powyżej poniedziałkowego zamknięcia. Wskaźnik szerokiego rynku zyskiwał natomiast symboliczne 0,1 proc. Pierwszy kwadrans notowań pokazał sporą nerwowość na naszym rynku. WIG20 wzrósł początkowo do 2065 pkt, by za chwilę znaleźć się pod kreską.
Ubogie kalendarium makroekonomiczne nie zapowiada dziś wielu emocji. W pierwszej połowie sesji nie pojawią się żadne istotne informacje, więc inwestorzy mogą kierować się tym, co stało się na giełdach amerykańskiej i japońskiej. Nastroje na świecie są jednak mieszane. Wczorajsza sesja na Wall Street zakończyła się symbolicznym spadkiem indeksu S&P500 o 0,2 proc., natomiast tokijski Nikkei wzrósł o 0,7 proc.
Inwestorzy czekający na dane makroekonomiczne będą musieli czekać prawie do końca notowań. Ważne odczyty poznamy dopiero po godzinie 15.00 i będą to publikacje z amerykańskiej gospodarki. Najpierw dowiemy się jaka jest wartość indeksu cen domów S&P/Case-Shiller za marzec, a później poznamy majowy odczyt indeksu zaufania konsumentów Conference Bard.
W lepszych nastrojach zaczęły zachodnie parkiety. Niemiecki DAX zyskiwał rano 1,4 proc., a francuski CAC40 1 proc. Jeśli nie dane makroekonomiczne, być może zachowanie europejskich giełd będzie dziś motorem napędowym warszawskiego parkietu.
Poranek na rynku walutowym przebiegał w spokojnych nastrojach. Zarówno wspólna waluta jak i amerykańska notowane były na poziomach zbliżonych do wczorajszego zamknięcia. Za euro płacono 4,343 zł, a za dolara 3,4625 zł.