Euforia, która po piątkowej sesji zapanowała na światowych rynkach finansowych (była reakcją na ustalenia czwartkowego szczytu unijnego), okazała się ulotna. Inwestorzy szybko zdali sobie sprawę, że mają do czynienia z kolejnymi deklaracjami polityków, za którymi – na razie – nie idą konkretne działania ratujące gospodarki Starego Kontynentu.
Dlatego poniedziałkowe notowania rozpoczęły się znacznie spokojniej, na poziomach zamknięć z poprzedniego dnia. Inwestorzy wstrzymywali się od zakupów, czekając na publikowane przed południem dane makroekonomiczne dotyczące koniunktury (wskaźnik PMI) w strefie euro i jej najważniejszych gospodarkach. Okazało się, że czerwcowe odczyty PMI dla przemysłu są neutralne lub trochę lepsze, niż oczekiwano. Tylko w przypadku Francji wskaźnik był niższy, niż oczekiwali specjaliści. Dla Niemiec, Wielkiej Brytanii i całej strefy euro dane okazały się wyższe, niż prognozowano. Neutralne okazały się też dane o majowym bezrobociu w strefie euro. Wzrosło co prawda do 11,1 proc. z 11 proc. miesiąc wcześniej, ale takiego wyniku się spodziewano.
Kiepsko na tym tle wypadła jednak Polska. Czerwcowy PMI obniżył się do 48 pkt, czyli okazał się gorszy niż w maju (48,9 pkt) i niższy, niż prognozowali analitycy (48,6 pkt). Spadł również do najniższego poziomu od 35 miesięcy.
Dlatego warszawski parkiet był w poniedziałek jednym z outsiderów Europy. Indeks WIG20 zakończył dzień na poziomie 2254,86 pkt, co oznaczało 0,9-proc. spadek. W dół ciągnęły go m.in. papiery PGNiG, które straciły 2,6 proc. Liderem zwyżek był Synthos drożejący o 3,88 proc. Nieco lepiej radził sobie indeks szerokiego rynku WIG. Zniżkował o 0,55 proc., do 40 585,86 pkt. Zmianom towarzyszyły niewielkie obroty. Wyniosły 450 mln zł. Były 38 proc. niższe niż w piątek.