Od początku roku akcje Korporacji KGL zdrożały o 20 proc. Od debiutu giełdowego, pod koniec 2015 r. - o 40 proc. Czym pan wytłumaczyłby wzrost notowań?
Mogę mieć tylko nadzieje, że to efekt naszej strategii i osiąganych wyników finansowych, które - odkąd zostaliśmy spółką publiczną - staramy się jak najlepiej prezentować inwestorom.
Skoro mowa o wynikach. W 2016 r. wasz zysk operacyjny powiększony o amortyzację (EBITDA) wzrósł aż o 17 proc. do ponad 27 mln zł. Czy takie tempo wzrostu utrzymacie również w tym roku?
Chcielibyśmy utrzymać taką dynamikę, ale ten rok będzie dla nas szczególny. Zaplanowaliśmy ograniczenie lokalizacji produkcyjnych z trzech do dwóch. Będzie z tym związane wyłączenie części maszyn produkcyjnych. Chcąc ograniczyć wpływ tego projektu na nasze wyniki postanowiliśmy w pierwszej kolejności zakupić i uruchomić cztery nowe linie do termoformowania. Dopiero po ich uruchomieniu wyłączymy te aktualnie działające. Gdyby nie ta "przeprowadzka", bez cienia namysłu odpowiedziałbym, że te plus 17 proc. jest do powtórzenia. W krótkim terminie zaplanowane na ten rok zmiany w procesie produkcyjnym generują pewne czynniki ryzyka, jednak w dłuższym - wpływ tego projektu będzie miał zdecydowanie pozytywny wpływ na ograniczenie kosztów związanych z logistyką. Współpracujące ze sobą linie produkcyjne czyli ekstrudery i termoformierki znajdą się bowiem pod jednym dachem.