– Reputacja firmy jest zła. Myślę, że warto byłoby się zastanowić, czy nie zmienić marki, jeżeli firma będzie funkcjonowała dalej w opcji bez pozyskania inwestora. Marka GetBack bardzo źle wpływa na osoby, które potencjalnie mogą u nas pracować, ale działa także negatywnie na naszych klientów, czyli dłużników. Musimy więc odbudować wiarygodność w wielu obszarach – mówi Przemysław Dąbrowski, prezes GetBacku.
Szef windykatora nie bez kozery wspomina o opcji pozyskania inwestora dla spółki. Zarząd spółki szuka chętnych, którzy byliby gotowi zainwestować w firmę. – Plan minimum jest taki, żeby przed 9 października (na ten termin planowane jest zgromadzenie wierzycieli – red.) przedstawić radzie wierzycieli dwie, trzy wiążące oferty zakupu części lub całości przedsiębiorstwa. Mówimy oczywiście o kupnie portfeli i część platformy operacyjnej – mówi Dąbrowski. Gdyby udało się pozyskać inwestora, wierzyciele GetBacku mogliby liczyć na to, że szybciej odzyskają część pieniędzy zainwestowanych w obligacje firmy. Obecnie GetBack proponuje, że obligacje zostaną spłacone w 31 proc. w ciągu ośmiu lat. Plan ten jednak może ulec zmianie.
– Zapewne złożymy jeszcze jedną propozycję niezależnie od tego, czy uda się pozyskać inwestora. Na tę chwilę nie jestem jednak w stanie odpowiedzieć, jak bardzo będzie różniła się ona od naszych ostatnich założeń. Jesteśmy w trakcie opracowywania strategii dla GetBacku na najbliższe trzy lata. Ją również chcielibyśmy przedstawić przed 9 października – mówi Dąbrowski. Przed 9 października spółka chce także zaprezentować wyniki za I kwartał oraz za I półrocze. – W spółce w zasadzie nie ma systemów raportowania. Część osób z obszaru sprawozdawczości odeszła z pracy. Zrobimy wszystko, żeby wszyscy zobaczyli wyniki GetBacku za I kwartał i za I półrocze jeszcze przed 9 października – mówi szef GetBacku.
Wywiad z prezesem GetBacku czytaj w „Parkiecie"