Skala wczorajszych spadków w Warszawie była podobna do największych z czasu krachu wywołanego upadkiem banku Lehman Brothers czy najostrzejszej fazy kryzysu w strefie euro.  Indeks WIG20, pokazujący notowania największych spółek,  tracił 6 proc. Na koniec dnia zniżka zmniejszyła się do 4,6 proc.,  ale w ciągu dwóch ostatnich sesji wskaźnik spadł w sumie o 7 proc. Wartość spółek notowanych na GPW zmniejszyła się z tego powodu o 36 mld zł.

Inwestorzy zareagowali w ten sposób na ogłoszoną w środę decyzję rządu o przeniesieniu do ZUS obligacji, będących w posiadaniu otwartych funduszy emerytalnych. I na danie klientom OFE trzech miesięcy na decyzję, czy nadal chcą, aby właśnie tam trafiały ich składki. Analitycy obawiają się, że większość z 16 mln uczestników OFE nie podejmie żadnej decyzji i zostaną automatycznie przeniesieni do ZUS. A to będzie oznaczało, że OFE będą stopniowo sprzedawać posiadane akcje, obniżając w ten sposób ich ceny. Część inwestorów woli więc już teraz pozbywać się swoich papierów.

Wczoraj spośród 140 największych spółek notowanych na GPW, w górę poszedł tylko kurs ośmiu. – Na giełdzie rządzi strach – mówi Sławomir Koźlarek, makler DM BZ WBK. – Decyzja rządu sugeruje, moim zdaniem, że OFE już na zawsze przestałyby kupować akcje – dodaje.

Spadał także kurs złotego. Nasza waluta osłabiła się wczoraj o 0,6 proc. do euro i 1,5 proc. do dolara. Testem nastrojów inwestorów była też wczorajsza aukcja polskich obligacji skarbowych. Przetarg poszedł słabo. Ministerstwo Finansów sprzedało łącznie papiery za 5,7 mld zł (maksymalnym planem było 7 mld zł), ale po znacznie gorszych cenach niż ostatnio. Jak wynika z wyliczeń „Rz", budżet zapłaci inwestorom od sprzedanych wczoraj papierów odsetki wyższe w skali roku o 40 mln zł w porównaniu z warunkami pożyczki na taką samą kwotę jeszcze miesiąc, dwa temu.

Na rynku międzybankowym polskie papiery skarbowe mocno traciły na wartości, ich ceny były najniższe od roku. – Widać wyraźnie, że inwestorzy przestraszyli się propozycji reformy emerytalnej, która może znacząco zwiększyć zależność rynku długu od nastrojów inwestorów zagranicznych i tym samym podnieść jego zmienność – mówi Paweł Radwański, ekonomista Raiffeisen Polbanku.