Większość europejskich indeksów giełdowych balansowała w środę pomiędzy lekkimi spadkami a niewielkimi zwyżkami. Dotyczyło to również warszawskiego parkietu. Choć konflikt wokół Krymu się nie zaostrzał, to sytuacja wciąż była niepewna.
O dużej nerwowości na rynkach świadczy zachowanie moskiewskiego indeksu giełdowego Micex. Rano tracił nawet 1,6 proc., pod koniec sesji wyszedł jednak nieznacznie na plus. Rubel, mimo że początkowo tracił wobec dolara i euro, po południu lekko zyskiwał na wartości wobec tych walut. Rosyjski bank centralny potwierdził, że na początku tygodnia wydał 11 mld dol. na powstrzymanie spadku kursu rosyjskiej waluty.
– Główny powód ostatniej przeceny aktywów, czyli konflikt na linii Ukraina – Rosja , a właściwie Zachód – Rosja, w oczach większości inwestorów nieco stracił na sile – przyznaje Maciej Leściorz, analityk City Index.
W Radzie Federacji, izbie wyższej rosyjskiego parlamentu, trwają prace nad ustawą przewidującą konfiskatę własności amerykańskich i europejskich koncernów działających w Rosji, gdyby Zachód wprowadził sankcje uderzające w rosyjską gospodarkę. Andriej Kłiszas, przewodniczący Komisji Legislacji Konstytucyjnej Rady Federacji, twierdzi, że taka konfiskata byłaby podobna do działań podjętych przez UE na Cyprze w 2013 r. Chodziło o zabranie nieubezpieczonych depozytów, w tym tych należących do rosyjskich inwestorów, by ratować cypryjskie banki.
Snucie takich planów może zaszkodzić Rosji. – Mówienie o sankcjach napędza odpływ kapitału z Rosji, osłabia rubla i podnosi rynkowe stopy procentowe – wylicza Olga Najdenowa, analityczka z rosyjskiej BCS Financial. —hk