Kolejny miesiąc i kolejny spadek liczby rachunków maklerskich. W sierpniu ubyło ich prawie 400, a od początku roku ich liczba zmniejszyła się już o ponad 71 tys. – wynika z danych Krajowego Depozytu. Z jednej strony to efekt zmian regulacyjnych i porządków, jakie w związku z tym przeprowadzili brokerzy (zamykanie nieaktywnych od dłuższego czasu kont). Z drugiej zaś strony koniunktura rynkowa nie zachęca do otwierania nowych rachunków, a w ostatnim czasie wręcz dostarcza więcej argumentów za tym, aby odpocząć od inwestowania w akcje.
Wykresy giełdowe nie dostarczają zbyt wielu powodów do optymizmu. Pod presją są przede wszystkim średnie i małe spółki, czyli ulubieńcy inwestorów indywidualnych. Od początku roku mWIG40 stracił już 19 proc., zaś sWIG80 jest 21 proc. pod kreską. Brokerzy nie ukrywają zresztą, że sytuacja, delikatnie mówiąc, „nie rozpieszcza". Wskazują, że nawet jeśli w ubiegłym roku pojawili się nowi inwestorzy na rynku, to zrezygnowali oni z aktywności na giełdzie w lutym, kiedy doszło do mocnej przeceny, albo ją ograniczyli, liżąc rany po ostatnich spadkach.
Mimo wszystko maklerzy starają się zachować spokój. – Wzrost udziału inwestycji o niskim profilu ryzyka w portfelach gospodarstw domowych faktycznie wskazuje na to, że kiedyś zainteresowanie giełdą wśród inwestorów indywidualnych było większe. Jednak być może część z nich po prostu czeka na okazje rynkowe, gdyż wciąż bardzo dobrze pamięta wydarzenia sprzed dziesięciu lat. Dla takich inwestorów niższe notowania akcji, w tym małych i średnich przedsiębiorstw, mogą okazać się bardziej zachętą niż przeszkodą do inwestowania. Stara zasada mówi: „Kupuj tanio, sprzedawaj drogo" – mówi Maciej Borkowski, dyrektor biura analiz CDM Pekao.
Jak jednak wskazuje Marek Pokrywka, dyrektor w DM BOŚ, koniunktura oczywiście ma wpływ na zachowanie inwestorów, ale nie tylko to jest problemem.