- Do przerwania tranzytu do Europy może dojść pod koniec czerwca lub na początku lipca - powiedział Władimir Putin podczas wczorajszej wizyty w Helsinkach. Zdaniem rosyjskiego premiera ten scenariusz może się spełnić, jeśli Kijów nie zapłaci za surowiec, którym mają zostać zapełnione ukraińskie zbiorniki.
- Gazprom dostarczy jedynie gaz, za który zapłacono - ostrzegał Putin. A jeśli w magazynach nie będzie gazu, Ukraina będzie - jego zdaniem - zmuszona do poboru gazu z rurociągu tranzytowego, co odbije się na dostawach do Unii.
7 czerwca upływa termin kolejnej transzy opłaty za gaz przez Kijów. Ukraińcy zapewniają, że zdążą. - Powinniśmy zapłacić 500 mln dolarów. Myślę, że te pieniądze się znajdą - przekonywał minister ds. paliw i energetyki Jurij Prodan.
Ukraina bezskutecznie stara się o rosyjski kredyt na zapełnienie podziemnych zbiorników, co ma zapewnić stabilność dostaw przez jej terytorium do państw Unii. Zdaniem Rosji Kijów jest niewypłacalny. Także dla Unii, o czym, mówił wczoraj w Moskwie prezydent Dmitrij Miedwiediew, wzmacniając przesłanie Putina z Helsinek.
Z zaniepokojeniem polecił odpowiedzialnemu za energetykę wicepremierowi Igorowi Sieczinowi zaktywizowanie rozmów z Ukrainą i UE na temat tranzytu rosyjskiego gazu. Rosjanie przekonują, że w kredytowaniu Ukrainy dla własnego dobra powinny uczestniczyć odbiorcy gazu z UE.