Polska, podobnie jak większość państw UE, ma deficyt powyżej 3 proc. PKB. Jesteśmy objęciu procedurą nadmiernego deficytu, co oznacza konieczność jego obniżania zgodnie z wytycznymi Brukseli. Za niedotrzymanie terminów grożą sankcje. Polska miała czas do 2012 roku na uporządkowanie finansów publicznych. To się nie udało, ale tym razem jednak nie spotka nas za to kara.
– Polska jest w gronie 4 państw, które dostały dodatkowe dwa lata – powiedział dziennikarzom Janusz Lewandowski, komisarz ds. budżetu. Oprócz nas w tej grupie znalazły się kraje z prawdziwymi problemami i recesją, jak Francja, Hiszpania i Słowenia.
– Komisja doceniła dwa czynniki. Wysiłki już przez Polskę wykonane oraz sytuację gospodarczą w UE, które wywiera negatywny wpływ na kondycję finansów publicznych w Polce – wyjaśnił Lewandowski. Poza tą szóstką jeszcze 4 kraje dostały wydłużenie terminu obniżenia deficytu o 1 rok.
To łagodniejsze podejście Komisji Europejskiej do złego stanu finansów publicznych oznacza zmianę diagnozy w porównaniu z tym, co działo się w Brukseli jeszcze rok, czy dwa lata temu. KE zdała sobie sprawę, że w sytuacji recesji trudno o wpływy do budżetu i okres zapełniania dziury budżetowej trzeba wydłużyć.
– Ponadto – jak wyjaśnił komisarz Lewandowski – niebagatelną role odgrywa też czynnik społeczny. KE nie chce, aby kraje zrzucały na Unię Europejską odpowiedzialność za zaciskanie pasa. Do tej pory głównym zwolennikiem oszczędności był Berlin, ale według polskiego komisarza nie powinien teraz protestować. – Niemcy najostrzej reagowały na próby zmiękczania procedury nadmiernego deficytu, np. poprzez inną metodologię jego liczenia. A nie na wydłużanie okresów – powiedział Lewandowski.