Projekt takiego zaostrzenia kar przyjął we wtorek Parlament Europejski. W życie wejdzie, gdy zatwierdzi go Rada Unii Europejskiej i gdy kraje członkowskie wprowadzą nowe przepisy do własnych porządków prawnych, na co będą miały dwa lata.

Jak wynika z komunikatu PE, kary co najmniej czterech lat pozbawienia wolności będą groziły za „poważne przestępstwa finansowe" takie jak składanie na rynkach zleceń, które dają mylące sygnały dotyczące podaży, popytu lub cen instrumentów finansowych, handel z wykorzystaniem poufnych informacji (tzw. insider trading) oraz manipulacje tzw. kursami odniesienia. Do tej ostatniej kategorii nadużyć zaliczają się np. manipulacje stawkami LIBOR, od których uzależnione jest oprocentowanie wielu kredytów, obligacji i innych instrumentów. Dochodziło do nich na kilka lat przed i w trakcie ostatniego kryzysu finansowego. Na zaangażowane w ten proceder banki nadzorcy z kilku krajów oraz z UE nałożyli kary finansowe. Nikogo jednak nie aresztowano.

– Przestępcy, którzy bogacą się, manipulując rynkiem oraz wykorzystując informacje poufne, nie powinni być karani jedynie grzywną (...). Pewność, że sprawiedliwości stanie się zadość, pomoże odbudować zaufanie obywateli do rynków finansowych – tłumaczy autorka propozycji, holenderska europosłanka Emine Bozkurt. Jej pomysły zyskały szerokie poparcie, co świadczy o głębokiej podejrzliwości polityków wobec sektora finansowego. Za wprowadzeniem minimalnych kar więzienia za niektóre przestępstwa finansowe głosowało aż 618 posłów przy 20 głosach sprzeciwu.