Większe różnice w dochodach występują w aglomeracjach, w których dominuje tradycyjny model rodziny.
Z danych Biura Spisu Powszechnego skompilowanych przez „Wall Street Journal" wynika, że w 2012 roku średnia (mediana) zarobków kobiet wynosiła w USA 78,3 proc. wynagrodzenia mężczyzn. Oznacza to, że przedstawicielki płci pięknej zarabiały średnio 10 tys. 404 dol. rocznie mniej od panów.
Z analizy 100 najliczniej zaludnionych aglomeracji wynika, że między poszczególnymi stanami różnice są ogromne. W metropolii Provo-Orem w zdominowanym przez mormonów stanie Utah kobiety mogą liczyć na nie więcej niż 63,4 proc. dochodów mężczyzn. W tym regionie panie stanowią jedną trzecią zatrudnionych, średnia dla całych Stanów wynosi 47 proc.
Niewiele lepiej jest na Południu. W Baton Rouge w stanie Luizjana kobiety dostają 65,7 proc. zarobków mężczyzn. Jedyny sektor, gdzie panie dorównują wysokością wynagrodzeń panom, to informatyka i technologia.
Trzeci region, w którym dochody kobiet nie przekraczają 70 proc. zarobków mężczyzn (69,9 proc.), to postindustrialna aglomeracja Scranton–Wilkes-Barre w Pensylwanii. W finansach, ubezpieczeniach i nieruchomościach, gdzie kobiety stanowią większość zatrudnionych, mogą liczyć na 62 centy od każdego zarobionego przez mężczyznę dolara. Nawet nauczycielki otrzymują 13 proc. mniej niż ich koledzy.